Słoweńcy, nasi rywale w eliminacjach, odpadają z mundialu. Do sukcesu zabrakło im dosłownie sekund... Cieszy się za to cała Ameryka. Wszystko dzięki nieustępliwemu Landonowi Donovanowi. To on wpakował piłkę do algierskiej bramki w doliczonym czasie gry. Z kolei w miniony piątek zdobył kapitalnego gola w meczu ze Słowenią, która uskrzydliła jego kolegów.

Donovan w wielkim futbolu gości od wielu lat, mimo że nie dobił jeszcze do trzydziestki. Jest z całą pewnością jednym z najbardziej popularnych amerykańskich piłkarzy. W Europie pojawił się po raz pierwszy 11 lat temu - zakotwiczył się w Bayerze Leverkusen. Pewnie wielu z Was w tamtych latach wyłuskiwało go z rezerw podczas gry w piłkarskiego Managera. Wirtualny Donovan potrafił olśnić, jednak ten prawdziwy do pierwszego składu ,,Aptekarzy" się nie przebił i wrócił do siebie - dokładnie do San Jose.

Dwa razy z rzędu trafił w jego ręce tytuł Piłkarza Roku w USA (2003,2004). Nie dość, że strzelał sporo bramek, to jeszcze częściej asystował przy trafieniach kolegów. Ponownie spróbował sił w Bayerze, ale zagrał raptem w siedmiu meczach i znów wrócił za ocean - tym razem do Los Angeles Galaxy. Wiodło mu się wspaniale.

Koniec końców trafił do jedenastki wszechczasów MLS i zajmuje szóste miejsce wśród najlepszych strzelców w historii ligi. Jeszcze raz spróbował sił w Niemczech, ale pomny doświadczeń zdecydował się na wypożyczenie - Bayernu Monachium nie zwojował. Później jeszcze w przerwie rozgrywek w Ameryce był wypożyczony do Evertonu.

W reprezentacji od 2000 roku rozegrał ponad 120 meczów! Jednak to dziś strzelił jedną z najważniejszych bramek - może nawet w historii amerykańskiego soccera.

Futbol bywa wspaniały i zarazem przerażający. W jednej chwili można stracić albo zyskać wszystko. Dziś zyskali Amerykanie, stracili Słoweńcy, ale to właśnie takie momenty zapadają w kibicowską pamięć. Nie tylko w USA i Słowenii.