Ponad dwutygodniowe emocje za nami. Nieprzespane noce, nerwy, możliwość dopingowania w dyscyplinach, o których poza igrzyskami pamiętamy jedynie od święta. To wszystko zaoferowała nam wspaniała, sportowa impreza w Rio de Janeiro. Cieszyliśmy się rekordem świata Anity Włodarczyk, a po raz ostatni na igrzyskach oglądaliśmy wielkie gwiazdy sportu XXI wieku.

Ponad dwutygodniowe emocje za nami. Nieprzespane noce, nerwy, możliwość dopingowania w dyscyplinach, o których poza igrzyskami pamiętamy jedynie od święta. To wszystko zaoferowała nam wspaniała, sportowa impreza w Rio de Janeiro. Cieszyliśmy się rekordem świata Anity Włodarczyk, a po raz ostatni na igrzyskach oglądaliśmy wielkie gwiazdy sportu XXI wieku.
Polska reprezentacja podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich na stadionie Maracana w Rio de Janeiro /Adam Warżawa /PAP

Nie sposób podsumować tak wielką imprezę w jednym, nawet większym tekście. Igrzyska to impreza wyjątkowa. Dzieje się tyle, że nawet przy najlepszych chęciach obejrzeć wszystkiego nie można. Na igrzyskach rodzą się nowe gwiazdy. Inne tracą blask. U nas bez wątpienia najjaśniej świeci złoty medal Anity Włodarczyk. Młociarka zdeklasowała rywalka i jeszcze o 121 centymetrów poprawiła swój rekord świata. To było coś fantastycznego. Tym bardziej, że Polka walczyła właściwie tylko ze sobą, a przecież taka rywalizacja jest najtrudniejsza. Trudno też przejść obojętnie obok sukcesu Magdaleny Fularczyk-Kozłowskiej i Natalii Madaj. Złote wioślarki już w Polsce przyznawały, że medal to długi lata wyrzeczeń i ciężkich treningów.

Coś o tym wie i Oktawia Nowacka - nasza niespodzianka w Rio. Na pięcioboistkę nikt nie stawiał. Ba, nawet po udanych walka w pierwszej konkurencji szermierce wydawało się, że Nowacka gdzieś po drodze się wyłoży. Nic takiego się jednak nie stało. Co prawda podczas biegu ze strzelaniem Polka spadła z pierwszego na trzecie miejsce, ale jeżeli ktoś ma o to pretensje to niech już lepiej igrzysk więcej nie ogląda! Nowacka jeszcze kilka miesięcy temu chodziła o kulach i wracała do zdrowia po groźnej kontuzji. Powrót okazał się zwycięski. Na oklaski zasługują oczywiście wszyscy nasi medaliści, ale warto mówić i o tych, którzy medali nie zdobyli. Od Marii Andrejczyk, młodej oszczepniczki, przecież tego nie oczekiwaliśmy. 20-latka w eliminacjach pobiła rekord Polski, a w finale zabrakło jej dwóch centymetrów do podium. O takich wynikach warto pamiętać.

Przypomnieli o sobie także Robert Mateusiak i Nadieżda Zięba - nasz badmintonowy mikst w fazie grupowej pokonał bardzo trudnych rywali i dotarł do ćwierćfinału olimpijskiej rywalizacji. Znów nie udało się przejść dalej, ale ten wynik bezwzględnie warto docenić. Podobnie jak wielką wolę walki piłkarzy ręcznych. Turniej zagrali jednak przeciętny. Sporo było porażek, dużo błędów, ale kiedy trzeba było walczyć - walczyli. W ćwierćfinale pokonali Chorwację, a w półfinale po dogrywce ograli już złoci Duńczycy. Na walkę o brąz z Niemcami nie brakowało serca, ale sił na pewno. Dla części zawodników to były ostatnie igrzyska.

Były oczywiście i olimpijskie rozczarowanie. To największe oczywiście związane jest z braćmi Zielińskimi. Obaj sztangiści wylecieli z Rio z łatką dopingowiczów. U Tomasza i Adriana wykryto nandrolon. Panowie zapowiadają, że będą walczyć o przywrócenie dobrego imienia, ale na razie linia obrony jest bardzo niepewna, a wstydliwa informacja szybko rozeszła się po świecie. Finał jest taki, że są to pierwsze Igrzyska od ponad 50 lat, z których nasi ciężarowcy wracają bez ani jednego medalu. Rozczarowali też lekkoatleci. Paweł Fajdek przepadł w eliminacjach rzutu młotem, a Adam Kszczot już w półfinale rywalizacji na 800 metrów. Teraz obaj potrzebują spokoju by wszystko przemyśleć i wyciągnąć wnioski. Talent przecież mają. Głęboko pod taflą wody znalazło się nasze pływanie. Miała być walka o medale, a nie udało się wejść nawet do finałów. Do tego doszło jeszcze zamieszanie związane z Konradem Czerniakiem, który nie popłynął na jednym z dystansów, bo związek go nie zgłosił. Słabo spisali się też nasi tenisiści. Od singla po mikst przegrywaliśmy. Wśród tych, którzy zawiedli trzeba też wymienić Piotra Myszkę, który zmarnował ogromną szansę na brąz w windsurfingowej klasie RS:X.

Świat czekał oczywiście głównie na dwie wielkie postaci - Michaela Phelpsa (6 złotych, 1 srebrny medal) i Usaina Bolta (3 złote medale). Obaj nie zawiedli i na olimpijską emeryturę przechodzą jako zwycięzcy. To właśnie na olimpijskim basenie mieliśmy najwięcej multimedalistów: Katie Ledecky zdobyła 4 złota i srebro. Węgierka Katina Hosshu 3 złota i srebro. Po 3-4 medale zdobyło zresztą zdecydowanie więcej zawodników (przeważnie z USA). Pięć medali (4 złote i 1 srebrny) z Rio wywozi gimnastyczka z USA Simone Biles. Byli też sportowcy, którzy zapisali się w historii swoich państwa. Osiem krajów zdobyło w Rio swoje pierwsze olimpijskie złota w historii. Łzy radości widzieliśmy u tenisistki Moniki Puig z Portoryko. Złoto na 100 metrów delfinem zdobył Jospeh Schooling z Singapuru. W rugby 7-osobowym triumfowała drużyna Fidżi. Olimpijskiego złota doczekało się także Kosowo, Wybrzeże Kości Słoniowej, Bahrajn, Tadżykistan i Wietnam.

Już wiemy, że i Phelps i Bolt w Tokio nie wystąpią. Igrzyska w 2020 będą więc potrzebowały nowych bohaterów. Być może oglądaliśmy ich już teraz w Rio de Janeiro, a może dopiero ich poznamy. Legendę Phelpsa ciężko będzie dogonić. Może to wręcz niemożliwe. 28 olimpijskich medali. W tym 23 złote. Jednak już druga w tabeli wszech czasów Łarysa Łatynina z 9 złotymi medalami może po Tokio stracić swoją pozycję. Pod warunkiem, że formę utrzyma Ledecky. Amerykańska pływaczka - zaledwie 19-letnia wydaje się kandydatką na zastąpienie Phelpsa za cztery lata. Kto na sprinterskiej bieżni zastąpi Bolta? Być może nikt, kto porwałby tłumy. Może 100 i 200 metrów powędrują w cień, a na pierwszy plan wybije się inny dystans, inna lekkoatletyczna konkurencja? Może 400 metrów? W końcu to na tym dystansie rekord świata należący od blisko 20 lat do Michaela Johnsona poprawił Wayde van Niekerk. Może to nowa lekkoatletyczna gwiazda?

Lista tych, których nie zobaczymy już w Tokio za cztery lata jest oczywiście o wiele dłuższa. To nie tylko Bolt i Phelps. Karierę już niebawem zakończy przecież nasz Tomasz Majewski - złoty olimpijczyk z Pekinu i Londynu. Do Rio jechał na luzie, z uśmiechem. Pożegnał się z igrzyskami w dobrym stylu. Zajął 6. miejsce. Przed nim tylko kulomioci spoza Europy. Trudno wyrokować jak przez cztery lata potoczą się kariery naszych medalistów z Rio. Czy o złoto spróbuje bić się jeszcze Maja Włoszczowska. Czy Anita Włodarczyk utrzyma wielką formę i nadal będzie miała ochotę wygrywać. Czy na kolejne cztery lata wyrzeczeń zdecydują się wioślarki: Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj. W trakcie Igrzysk poznajemy odpowiedzi na wiele pytań. Jednak po Igrzyskach ilość kolejnych niewiadomych jest nawet większa.

I jeszcze takie krótkie zestawienie. Takie osobiste. Moje największe pozytywne polskie zaskoczenia igrzysk w Rio. Za waleczność, hart ducha i oczywiście wynik:

1. Anita Włodarczyk

2. Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj

3. Oktawia Nowacka

4. Maria Andrejczyk

5. Karol Bielecki

6. Maja Włoszczowska

7. Marta Walczykiewicz

8. Robert Mateusiak i Nadieżda Zięba

9. Monika Michalik

10. Sofia Ennaoui