"Maracanazo" - tak nazywana jest brazylijska, piłkarska narodowa trauma związana z porażką z Urugwajem na Maracanie w 1950 roku, która pozbawiła "Canarinhos" mistrzostwa świata. Celem obecnej reprezentacji Brazylii było zmazanie tamtej plamy. W pewnym sensie się udało.

Rzeczywiści nikt już o Maracanazo sprzed 64 lat nie będzie już wspominał. Tamta porażka odcisnęła piętno na Brazylijczykach. Mówiło się o narodowej traumie, której poświęcono wiele książek, artykułów prasowych, nawet film. Teraz podczas drugiego mundialu w Brazylii gospodarzy spotkało kolejne upokorzenie. Chyba na organizację kolejnych mistrzostw świata już się nie zdecydują...

Nie da się ukryć, że reprezentacja Brazylii pozbawiona jest obecnie wielkich gwiazd. Oczywiście jest Neymar, ale kontuzjowany - to się nie liczy. Straszenie Niemców Hulkiem Bernardem i Fredem to nieporozumienie. Niestety wielcy "Canarinhos" nie mogą mierzyć się obecnie z najlepszymi. Brakuje indywidualności, brakuje w porównaniu z Niemcami umiejętności technicznych, brakuje charakteru. Brakuje wreszcie napastników. Gdzie czasy, w których o miejsce w składzie biło się nawet pięciu świetnych zawodników a kolejni mogli załapać się do kadry tylko na mało ważne mecze towarzyskie? Odeszły...pytanie czy wrócą.

Szkoda trochę tego wygwizdywanego przez kibiców Freda, szkoda kibiców. Gdzieś w tym wszystkim paradoksalnie uratował się Neymar. Jego obecność na boisku przy takich błędach w obronie, poprawić mogłaby niewiele, a tak gwiazdor uniknie odpowiedzialności za sromotną klęskę. Pozostali nie unikną a czas rozliczeń na pewno przyjdzie. Jeśli po porażce w finale mistrzostw w 1998 roku powołano parlamentarną komisję w tej sprawie to czego spodziewać się teraz? Brazylia sobie na to nie zasłużyła.

Samba, radość, spontaniczność, pozytywne usposobienie - z tego słyną mieszkańcy kraju, a teraz w nich radość po prostu zabito. Ugościli cały piłkarski świat, a ten okazał się niewdzięczny. Niemcy zagrali niesamowity mecz. Ta pierwsza połowa, te zdobywane seriami bramki na pewno przyjdą do historii. Tak jak 16 gol na mistrzostwach Miroslava Klose, który w klasyfikacji wszechczasów wyprzedził Ronaldo.

Pytanie, czy Brazylia jest w stanie pozbierać się na mecz o trzecie miejsce. Dla kibiców wszystko poza tytułem liczy się nieszczególnie, ale piłkarze mają sobie coś do udowodnienia. Mogą jeszcze odkupić część win, choć i tak staną się na długie lata symbolami wielkiej porażki.

Ciekawe, czy słynący z nadawania oryginalnych imion Brazylijczycy zdecydują się nadać imię typu Klosao, Lahminho, czy Kroosaldao. Był już kiedyś w kadrze Muller (na cześć Gerda Mullera). Może za kilkanaście lat doczekamy się kogoś podobnego w kadrze "Canarinhos", kto spróbuje zrewanżować się za najwyższą porażkę w historii.