Kilometry starych torów, zarośla, opuszczone budynki, a na kolejowych bocznicach historyczne perełki, dzięki którym można poczuć ducha kolejnictwa. Stara lokomotywownia w Krakowie Płaszowie jest dziś Twoim Niesamowitym miejscem w Faktach RMF FM.

REKLAMA

Nieopodal stacji Kraków Płaszów znajduje się rozciągająca się na kilku kilometrach zajezdnia pociągów. Mimo że dworzec pasażerski Kraków Płaszów zyskał jakiś czas temu nowy wygląd, niedaleko tej stacji są zabytkowe zajezdnie, a na torach, po których nie jeżdżą już żadne pociągi, stoją zabytkowe lokomotywy.

Stację Kraków Płaszów oddano do użytku w 1884 roku. Przy okazji budowy terminalów pasażerskich wybudowano także zaplecze techniczne. Były to dwie hale, z których do dziś istnieje tylko jedna i to przebudowana. Jest ona objęta ochrona konserwatora zabytków. Podobnie, jak znajdujący się w jej pobliżu zespół torów, ma znaczenie historyczne. Warsztaty naprawcze należały pod koniec XIX wieku do austriackiej kolei CLB - Carl Ludwig Bahn.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, rozbudowano zajezdnię, zbudowano także nowe budynki. Oficjalną data powstania zespołu lokomotywowni jest 1927 roku. Były to nie tylko zajezdnie dla pociągów, myjnie, ale także warsztaty, wieża ciśnień, i odlewnie. Wtedy wybudowano dwie hale wachlarzowe oraz wielką obrotnicę, po której lokomotywy mogły wjechać do jednego z 16 warsztatów.

Po II wojnie światowej władze rozbudowały węzeł kolejowy. Zbudowano nowe hale, a także budynki mieszkalne dla pracowników kolei. W latach 60. XX wieku rozebrano zabytkowy poaustriacki budynek dworca Kraków-Płaszów, na jego miejscu budując pozbawioną wyrazu architektonicznego prostokątną bryłę.

Dzisiaj cześć budynków wynajmowanych jest przez PKP prywatnym przedsiębiorstwom, część stoi pusta, w części nadal istnieją warsztaty kolejowe. Wrażenie robi prostokątna hala z dwudziestolecia międzywojennego, w której dziś znajduje się zajezdnia nowoczesnych pociągów należących do Kolei Małopolskich.

"Cmentarzysko pociągów"

Wśród zarośli, na bocznicach stoją wciąż dumnie stare lokomotywy i wagony - nie tylko pasażerskie. Żadna spółka PKP się do nich nie przyznaje, stoją od tak dawna. Rdzewieją, a mogłyby znaleźć się w muzeum. Miejsce to można nazwać cmentarzem pociągów.

Jedną z lokomotyw stojących na bocznicy jest typ TY 51 - najcięższy polski parowóz produkowany w latach 50. XX wieku. Jego konstrukcja wzorowana była na parowozach amerykańskich. Wciąż przyczepiony jest do niego wagon na węgiel. Obok znajduje się kolejna lokomotywa, bardzo wysoka. Jest to model TK W2, produkowany na terenie Prus. Osiągał prędkość do 50 km/h. W Polsce znajdują się tylko dwa takie egzemplarze - drugi jest w Skansenie Taboru Kolejowego w Chabówce. Na bocznicy obok stoją stare zardzewiałe wagony. Jeden z nich służył do przewozu poczty, na jednym jest napis ,,pociąg ratunkowy".

Obok nich znajdują się kolejne wagony, z drewnianą obudową. Pasażerskie, bo widać jeszcze przedziały, ale nie ma w nich już ławek. Zaraz za ostatnim pasażerskim wagonem, wśród krzaków, jest chyba nastraszy wagon w krakowskiej lokomotywowni, pochodzący jeszcze z Austro-Węgier wagon towarowy. Mocno zniszczony, miejscami nadpalony.

Na terenie płaszowskiej zajezdni można znaleźć pochodząca także z dwudziestolecia międzywojennego wieżę ciśnień, dzisiaj już nieużywaną. Mieszkają w niej tylko gołębie.


(mpw)