Mówi o sobie „Ostatni drukarz RP”. O swoim fachu wie wszystko. Dziś wciąż pracuje jako drukarz w niewielkiej pracowni w Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie. Pan Józef Rakoczy to krakowianin, który postanowił oddać hołd drukarzom i do tej pory wykonuje swój zawód, korzystając z dawnych technik i starych maszyn, które zgromadził w swojej pracowni. Właśnie to miejsce odwiedziliśmy w cyklu Twoje Niesamowite Miejsce w Faktach RMF FM. "Tak się złożyło, że jestem ostatnim najmłodszym drukarzem z czasów, gdzie stosowano technikę typograficzną. Lata osiemdziesiąte to był koniec tej techniki" – podkreśla pan Józef.

REKLAMA


/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM

Do pracowni ostatniego drukarza wchodzi się przez wystawę w Muzeum Inżynierii Miejskiej. To niewielkie pomieszczenie oddzielone od wystawy dwiema ścianami i oknami. Wewnątrz kilka maszyn, m.in. stara gilotyna, która tnie dowolną ilość kartek, mechanizm do wytłaczania określonych kształtów w papierze czy automat do nieco większych formatów stosowany jeszcze w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Na czym polega typografia? To technika druku wypukłego, przy której stosowano tzw. farby maziste. Farbę nanosi się na wypukłą formę, która trafia później na papier.

/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM
/ Jacek Skóra / RMF FM

Na jednej z maszyn jest tzw. klisza drukarska, na której znajdują się punkty drukujące. Przygotowywano formę w postaci lustrzanego odbicia tego, co chcieliśmy wydrukować. Farba trafiała na formę, a forma odbijała pożądany kształt na papierze.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Wizyta w drukarni Józefa Rakoczego

W pracowni Pana Józefa znajdziemy też coś, co dało początek myśleniu o druku 3D. To maszyna, która dokonywała przestrzennych wyżłobień w papierze; rodzaju swoistej płaskorzeźby.

Do tego służy ta stara maszyna z napędem ręcznym. W górną część wkładano tzw. duszę czyli kawałek rozgrzanego żelaza, który podgrzewał formę. Pod spód wkładało się papier bądź inny materiał i dociskało się za pomocą specjalnej wajchy po prawej stronie - instruuje Józef Rakoczy, a za chwilę prowadzi nas do ogromnej ręcznej gilotyny, która potrafi ciąć kilkadziesiąt arkuszy na raz. Drukarze często tracili na niej palce - ostrzega ostatni drukarz RP.

Jedną z ostatnich maszyn jest ta, której pan Józef używał podczas regularnego wykonywania zawodu. Popularna była w latach pięćdziesiątych w ubiegłego wieku i drukowała w formacie B2.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Jak działają maszyny w drukarni Józefa Rakoczego?