Bartosz Kurek nie jest już zawodnikiem Stoczni Szczecin. Kontrakt najlepszego siatkarza ostatnich mistrzostw świata został rozwiązany za porozumieniem stron. Pierwszy zawodnik szczecińskiego klubu żegna się z drużyną zaledwie dwa miesiące po rozpoczęciu ligowego sezonu. W ślady Kurka poszli Aleksander Maziarz, Nicholas Hoag oraz Lukas Tichacek. Klub poinformował, że ci zawodnicy również rozwiązali swoje kontrakty. Powodem – jak to nie pierwszy raz bywa w polskiej siatkówce - jest kryzys finansowy w klubie, który miał wielkie ambicje, ale zbyt mała sumę na koncie, by je zrealizować.

Bartosz Kurek nie jest już zawodnikiem Stoczni Szczecin. Kontrakt najlepszego siatkarza ostatnich mistrzostw świata został rozwiązany za porozumieniem stron. Pierwszy zawodnik szczecińskiego klubu żegna się z drużyną zaledwie dwa miesiące po rozpoczęciu ligowego sezonu. W ślady Kurka poszli Aleksander Maziarz, Nicholas Hoag oraz Lukas Tichacek. Klub poinformował, że ci zawodnicy również rozwiązali swoje kontrakty. Powodem – jak to nie pierwszy raz bywa w polskiej siatkówce - jest kryzys finansowy w klubie, który miał wielkie ambicje, ale zbyt mała sumę na koncie, by je zrealizować.
Bartosz Kurek w barwach Stoczni Szczecin / Marcin Bielecki /PAP

"Bomba transferowa", "Sensacyjny transfer", "Gigantyczne wznocnienie", "W Stoczni budują niszczyciel" - to tylko kilka nagłówków, które sprzed rozpoczęcia sezonu PlusLigi opisywały podniecenie mediów wywołane tym, co działo się w Szczecinie. Zachwyty były uzasadniane, bo dziennikarzom i kibicom przedstawiono wizję, według której 12. zespół ostatniego sezonu, w ciągu trzech lat nie tylko zdobędzie medale mistrzostw Polski, ale wygra Ligę Mistrzów. I systematycznie zdradzano jakie osoby ściągnięto do Szczecina, by plan udało się zrealizować. Na liście transferów znaleźli się m.in.: Bartosz Kurek- najlepszy siatkarz ostatnich MŚ, Matej Kaziyski - jeden z najlepszych przyjmujących świata, Łukasza Żygadło - wicemistrza świata z 2006 r., czy Radostin Stojiczew - człowiek, którego można śmiało określić siatkarskim Jose Mourinho osiągającym sukcesy wszędzie tam, gdzie się pojawi.

Naiwni byliśmy wierząc w słowa prezesa KPS Stocznia Szczecin Jakuba Markiewicza, który opowiadał, że Stocznia ma "zamiar zbudować klub o mocnych podstawach, który będzie funkcjonował przez lata" i zapewnienia dyrektora generalnego Krzystofa Śmigiela, który w wywiadzie dla "GW" twierdził, że klub "finalizuje rozmowy ze sponsorami", a przed rozpoczęciem sezonu dowiemy się skąd raczkująca w PlusLidze Stocznia zdobyła gigantyczne środki na zbudowanie gwiazdorskiej drużyny.

Wszystko wskazywało na to, że w Szczecinie budowany jest wielki klub, ale już po pierwszym miesiącu na wizerunku Stoczni pojawiły się rysy. Dziennikarze Polsatu Sport poinformowali, że klub ma problemy z wypłacaniem pensji zakontraktowanym zawodnikom. Reakcja klubu była alergiczna. Od razu pojawiło się kuriozalne oświadczenie:

"Z ogromnym zaskoczeniem odebraliśmy pojawiające się i niestety powielane opinie oraz artykuły, związane z 'sensacyjnymi' doniesieniami, dotyczącymi domniemanych problemów finansowych KPS Stocznia Szczecin S.A. Opublikowano je po drugim przekonującym zwycięstwie, odniesionym w trakcie trwającego sezonu, które potwierdziło ogromne możliwości drużyny, zamierzającej poważnie zmienić dotychczasowy, nienaruszalny przez lata układ sił w PlusLidze. Wszystko na oczach tysięcy kibiców w Szczecinie i jeszcze większej widowni na antenie Polsatu Sport. Nie jest tajemnicą, że mecze Stoczni cieszą się ogromnym zainteresowaniem, a średnia widownia przed telewizorami sięga 170 tysięcy kibiców siatkówki. W tych okolicznościach nie możemy oprzeć się wrażeniu, że informacja pojawiła się w tym konkretnym momencie nieprzypadkowo." . W kolejnych akapitach o "zażenowaniu" i "zdziwieniu" klubu publikacjami dziennikarzy. Zespół ze Szczecina ogłosił, że ma zaległości, ale z poprzedniego sezonu, już je spłaca i szczecińska drużyna wciąż ma świetlaną przyszłość przed sobą.

Nie minął nawet miesiąc, a klub, ze względu na niepłacenie pensji opuścił Bartosz Kurek. Okazuje się więc, że to dziennikarze mieli rację i to oni mogą być dziś zażenowani tym, jak Stocznia próbowała ukrywać swoje problemy.

Skąd te problemy?

Siatkarskie środowisko próbuje teraz ustalić genezę problemów - które jak się zdaje dopiero się zaczęły, bo kolejni siatkarze mogą wkrótce opuścić klub - Stoczni Szczecin. Najprawdopodobniej przed sezonem drużyna liczyła na podpisanie dużego kontraktu sponsorskiego z Orlenem, który wcześniej wycofał się ze sponsoringu Ligi Siatkówki Kobiet i którego umowa z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej wkrótce wygasa. W tym czasie Orlen nie chciał podpisywać kolejnej umowy z PZPS-em, spekulowano na temat tego, że spółka zamiast tego ma udzielić wsparcia któremuś z klubów PlusLigi - możliwe, że Stoczni Szczecin. "Pech" jednak chciał, że polscy siatkarze obronili tytuł mistrzów świata i Orlen znów zainteresował się sponsoringiem kadry. Na domiar złego, pojawiła się realna szansa, że do F1 wróci Robert Kubica a Orlen będzie jego sponsorem, dlatego idea wsparcia dla klubu PlusLigi przepadła. To jednak na razie tylko spekulacje, bo prezesi Stoczni milczą jak grób w tej sprawie.

Pewne jest z kolei, że klub widząc w jakich tarapatach się znajduje i że czas na spłacenie długów wobec siatkarzy jest coraz krótszy (po 90 dniach bez zapłaty zawodnicy mogą rozwiązać umowę z klubem), właściciele drużyny zwrócili się do władz Szczecina o wsparcie w wysokości 300 tys. złotych na spłacenie dwumiesięcznego długu wobec jednej z gwiazd klubu. Chodzi prawdopodobnie o Kurka lub Kaziyskiego. Ostatnia deska ratunku przepadło, miasto się nie zgodziło na zastrzyk gotówki.

Wielką próbą dla Szczecina jest mecz z Treflem Gdańsk. Tuż przed rozpoczęciem spotkania Stocznia poinformowała, że kolejni zawodnicy rozwiązali swoje kontrakty z klubem. Mowa o: Aleksandrze Maziarzu, Nicholasie Hoag'u o Lukasie Tichacku.

W zagranicznych mediach pojawiające się tego jak rozgrabiony zostanie skład Stoczni Szczecin. Zakontraktowaniem Bartosza Kurka zainteresowane są kluby z Włoch, Rosji i Polski. Problemów ze znalezieniem pracy nie powinni mieć też Radostin Stojiczew czy Matej Kaziyski. Nowy klub prawdopodobnie z łatwością znajdą też pozostali zawodnicy Stoczni, bowiem każdy z nich reprezentuje wysoki poziom sportowy. Żal tylko perspektywicznego trenera Mieszka Gogola, który w Stoczni miał zdobywać kolejne doświadczenia pracy z siatkarskimi gwiazdami, a jedyne co wyniesie z tego przedsięwzięcia, to wiedza jak z gwiazdami się żegnać.

(ag)