Premier zapowiada wprowadzenie Polski do grona 20 "najbogatszych" krajów świata, twierdząc że to nasz "cel i marzenie". Obawiam się, że szefowa rządu padła ofiarą podszeptu któregoś z podstępnych doradców. Taki plan nie jest bowiem wcale ani ambitny, ani skrojony na miarę oczekiwań Polaków!!!

REKLAMA

Nie jest co prawda jasne, o jakim bogactwie mówiła Ewa Kopacz, ale drogą prostej eliminacji łatwo odgadnąć, że jedyną uznawaną w ekonomicznym świecie klasyfikacją, w której w nadchodzących latach mamy szansę trafić do pierwszej dwudziestki, jest zestawienie największych gospodarek, czyli krajów o największym rocznym produkcie krajowym.

Inne opcje odpadają. Nie ma mowy, byśmy mieli szansę dogonić dwudziestkę w zestawieniu dochodu na głowę mieszkańca. Tu - ze względu na mnogość niewielkich, a bogatych państw, jak Luksemburg, Katar czy Bahrajn - ledwie trafiamy do pierwszej... pięćdziesiątki. W pierwszej dwudziestce z trudem mieszczą się... Niemcy.

Wydaje się tym bardziej niemożliwe, byśmy w nadchodzących latach dogonili dwadzieścia krajów najbogatszych pod względem wartości posiadanego przez obywateli majątku. W takim zestawieniu wypadamy jeszcze słabiej niż pod względem dochodu na głowę; na poziomie Kolumbii, znacznie słabiej niż Węgrzy, o Grekach nawet nie wspominając.

Pozostaje zatem klasyfikacja gospodarek o największym PKB. Problem w tym, że - ze względu na stosunkowo dużą populację naszego kraju - już teraz Polska jest na takiej liście blisko pierwszej dwudziestki. Według wszelkich klasyfikacji: ONZ, MFW, Banku Światowego i CIA, nasz dochód narodowy przeliczony na dolary, sytuuje nas na 23-24 miejscu na świecie. Nie potrzeba w przypadku tej statystyki specjalnego rozwoju, byśmy znaleźli się w dwudziestce. Wystarczy znaczniejsze wzmocnienie złotego i wskakujemy. Choćby w tym roku.

Być może premier miała na myśli nieco inne, a coraz częściej stosowane zestawienie. Podobne, lecz uwzględniające tzw. parytet siły nabywczej, czyli wprowadzające poprawki ze względu na różny poziom cen w poszczególnych krajach.

Na tak sporządzonej liście Polska też nie ma daleko do pierwszej dwudziestki. Zaledwie kilka procent różnicy dzieli nas w tym zestawieniu od dwudziestej... Nigerii.

Do pracy rodacy!