Eksperci z francuskiego Biura Śledztw i Analiz (BEA), które bada przyczyny katastrofy Airbusa linii Air France sprzed blisko dwóch lat, odmówili ujawnienia miejsca, gdzie odkryto fragment kadłuba maszyny ze szczątkami ofiar. Utrzymują je w tajemnicy, by - jak wyjaśnili - chronić to miejsce przed ewentualnymi intruzami, choć znajduje się ono na dnie Atlantyku na głębokości blisko 4 tysięcy metrów.

Francuzi boja się intruzów nawet na dnie Atlantyku,, a pomiędzy szczątkami prezydenckiego tupolewa mogli chodzić przypadkowi ludzie i zabierać stamtąd znalezione przedmioty. Później Rosjanie rozbijali m.in. okna wraku, choć skądinąd wiadomo, że to właśnie ich wnikliwa analiza mogłaby wiele wyjaśnić. Miejsce smoleńskiej katastrofy zabezpieczyć można było łatwo. Nikt o to jednak nie zadbał. Z polskiej strony w przerażający sposób zabrakło woli politycznej, by to wymusić.