Kilka tysięcy wyszło na ulice Budapesztu. Protestowali przeciwko nowym przepisom kodeksu pracy oraz innym posunięciom konserwatywnego rządu premiera Viktora Orbana.

REKLAMA

Demonstracja pod hasłem "Wesołych Świąt, panie premierze!" rozpoczęła się na Placu Bohaterów, po czym uczestnicy przeszli na Plac Kossutha przed parlamentem. Protest, już czwarty w tym tygodniu, zorganizowały partie opozycyjne, studenci oraz organizacje pozarządowe.

Niesiono transparenty z napisami "Mamy dość", "(chcemy) Niezależnych sądów" i "Nie kradnijcie". Skandowano "Wstrętny Fidesz".

Podczas przemówień na Placu Kossutha działacze i politycy opozycji nawiązywali m.in. do dwóch przyjętych w tym tygodniu ustaw: nowelizacji kodeksu pracy, zwiększającej limit godzin nadliczbowych i nazywanej przez przeciwników "ustawą niewolniczą", a także ustawy powołującej sądy administracyjne podporządkowane Ministerstwu Sprawiedliwości.

Zgodnie z nowymi przepisami limit godzin nadliczbowych został zwiększony z 250 do 400, przy czym ich rozliczanie w formie dodatkowego wynagrodzenia bądź dni wolnych będzie następować w ciągu trzech lat, a nie tak jak obecnie w ciągu jednego roku. Jeśli zaś chodzi o powołanie sądów administracyjnych, które mają rozpatrywać m.in. sprawy związane z wyborami, korupcją i protestami, przeciwnicy wyrażają obawy, że może to zwiększyć polityczną kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości.

Wśród transparentów widocznych podczas demonstracji, był też jeden z napisem "Wolny kraj, wolny uniwersytet", odnoszący się do założonego przez amerykańskiego finansistę George’a Sorosa Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU), który zapowiedział przeniesienie do Wiednia większości swoich kursów, ponieważ władze Węgier nie podpisały z nim wymaganego prawem porozumienia.

Nawiązując do trwających od środy demonstracji szef kancelarii premiera Gergely Gulyas wyraził w niedzielę przekonanie, że nie odzwierciedlają one rzeczywistego niezadowolenia społecznego, tylko stanowią wystąpienie niewielkiej agresywnej mniejszości. Dodał, że wśród uczestników jest wiele "osób opłacanych przez Goerge’a Sorosa".

Rządzący Fidesz wydał zaś komunikat, w którym napisał, że jest coraz bardziej oczywiste, iż w "zamieszkach ulicznych organizowanych przez proimigracyjną siatkę Sorosa" uczestniczą też przestępcy. Rzecznik policji budapeszteńskiej Soma Csecsi informował wcześniej, że wśród aresztowanych są osoby skazane za wykroczenie związane z narkotykami, kradzież, jazdę po pijanemu czy chuligaństwo.

Podczas wcześniejszych demonstracji doszło do przepychanek z policją, użyto gazu łzawiącego. Według danych policji kilkunastu policjantów odniosło obrażenia. Zatrzymano ponad 50 osób.

oprac.