Mundialowy miesiąc to czas wyjątkowy - piłką zaczynają interesować się osoby, które na co dzień mają ją w głębokim poważaniu. W zakładach pracy rozwija się liga typerów, liga ekspertów działa codziennie rano przy omawianiu wyników, a liga oglądaczy rusza zawsze o 18. I pięknie - bo jest co oglądać!
Jak dotąd w Brazylii było tylko kilka spotkań, które mogły nudzić. Resztę z zapartym tchem można polecić nawet futbolowym abstynentom, by posmakowali futbolu na najwyższym poziomie. Kilka dni temu przypadkowo trafiłem na powtórkę meczu naszej... Ekstraklasy. I doceniłem mundial jeszcze bardziej.
Doceniają go też kobiety, które w porównaniu z poprzednimi imprezami chyba wyjątkowo chętnie śledzą brazylijski turniej. I choć liczba oglądających pań pewnie nieznacznie spadnie po ostatecznym odpadnięciu Hiszpanów, to i tak jest dobrze. Braki w niewiedzy są, ale są też nadrabiane szczerością (ostatnia jedna ze współoglądających wypaliła: "Ej, jak Chile czy jakaś Kostaryka tak dobrze grają, to i może Polsce źle nie pójdzie"). Ale na mundialu dzieje się tyle, że nawet brak wiedzy o braku gry biało-czerwonych można wybaczyć.
I jeszcze jedno - w tym tygodniu może dojść do sytuacji, w której o awansie z grupy zadecyduje losowanie. Stanie się tak, jeśli w środę Nigeria przegra z Argentyną, a w takim samym stosunku Bośnia i Hercegowina ulegnie Iranowi. Wtedy Irańczycy i Nigeryjczycy będą mieć identyczny bilans bramkowy i jedynym sprawiedliwym rozwiązaniem będzie... losowanie przyprowadzone przez FIFA.
A może macie własne pomysły, jak należałoby postąpić w przypadku takiego remisu w tabeli? Wpiszcie je w komentarzach!