Jeszcze nieco ponad rok temu posada Łukasza Kruczka wisiała na włosku. Fatalne wyniki na początku sezonu mówiły same za siebie. Działacze piłkarscy zdążyliby już zatrudnić dwóch innych trenerów, a Apoloniusz Tajner poczekał. Teraz ma tego efekt, a trener Kruczek ma problem, którego zazdroszczą mu szkoleniowcy innych dyscyplin.

REKLAMA

Po tym, co pokazali nasi zawodnicy w Engelbergu, nie mamy już wątpliwości, że Polacy wygodnie rozsiedli się na miejscach zarezerwowanych dla światowej czołówki. Tylko w tym roku konkursy Pucharu Świata wygrywało trzech różnych zawodników z orzełkiem na piersi. Stoch, Biegun, Ziobro, Żyła, Kot, Kubacki, Murańka, Miętus, Hula - trener Kruczek już wkrótce będzie musiał zadecydować, kogo zabrać na Turniej Czterech Skoczni, a później wybrać kadrowiczów, którzy pojadą do Soczi. Klęska urodzaju może nas jednak tylko cieszyć.

Ten weekend to nie tylko świetne wyniki, ale też nowy symbol naszych skoków. Mieliśmy kiedyś bułkę z bananem, mieliśmy wąs, który według niektórych kibiców Adam Małysz nosił od dziecka, mieliśmy rozbrajające wypowiedzi Piotrka Żyły, a teraz dołączamy do tego "Luz w d...", czyli nabazgrany markerem na nartach napis, który pomógł Janowi Ziobrze pofrunąć po zwycięstwo.

Nie mogę też nie wspomnieć o naszych szczypiornistkach. Dziewczyny w dwa tygodnie zagościły już na stałe w świadomości polskich kibiców i choć nie założyły medali na szyje, to i tak dokonały wielkich rzeczy. A jeśli ktoś uważa 4. miejsce za porażkę, to niech sobie przeczyta sentencję z nart Ziobry. I przepisze sto razy. Brawo dziewczyny!