"Dlaczego piłkarze Legii powinni budować autostrady? Bo nie byłoby żadnych bramek" - gra Legii w Lidze Europejskiej coraz częściej kwitowana jest w żartobliwy sposób, bo branie tych meczów na serio grozi załamaniem nerwowym. Po 5. meczach "Stołeczni" mają na koncie zero punktów, zero goli i zbliżają się do niechlubnego rekordu.

REKLAMA

W historii Ligi Europejskiej, która ruszyła w sezonie 2009/2010 nie było jeszcze drużyny, która w 6. spotkaniach nie zdobyłaby bramki. Blisko zapisania się w sportowych encyklopediach jest drużyna Mistrzów Polski. Legioniści jeszcze kilka miesięcy temu głośno zapowiadali, że mogą z powodzeniem rywalizować w Lidze Mistrzów, ale wyniki w mniej prestiżowych rozgrywkach brutalnie sprowadziły ich na ziemię.

Jeśli Legia przegra ostatni mecz (wyjazdowy z Apollonem Limassol) to będzie też drugą drużyną w historii LE, która fazę grupową zakończyła bez żadnego punktu na koncie. Takim wyczynem może się pochwalić półamatorska drużyna z Irlandii - Shamrock Rovers.

Po przegranym starciu z Lazio Legionistów możemy pochwalić tylko za jedną rzecz - piłkarze i trener wreszcie przestali gadać bzdury. O tym, że są równorzędnymi rywalami, że w sumie mogli wygrać a zabrakło szczęścia. Wzięli swoją postawę godną piłkarskich łamag na klatę i przeprosili kibiców. Szkoda tylko, że co kilka tygodni przekonywaliśmy się w jakim miejscu jest nasza piłkarska Ekstraklasa...Legia na rodzimych boiskach jest liderem, w Europie jedną z najgorszych ekip.