Ostatnia gala KSW, prócz emocji sportowych związanych z rywalizacją polskiego zawodnika Mameda Chalidowa z Azizem Karaoglu stała się także przedmiotem kontrowersji związanych z odtworzoną tam pieśnią muzułmańską – naszid. Arabski tekst pieśni odnosił się do zagrzewania do walki, nie walki w sensie sportowym, ale walki z niewiernymi.

Ostatnia gala KSW, prócz emocji sportowych związanych z rywalizacją polskiego zawodnika Mameda Chalidowa z Azizem Karaoglu stała się także przedmiotem kontrowersji związanych z odtworzoną tam pieśnią muzułmańską – naszid. Arabski tekst pieśni odnosił się do zagrzewania do walki, nie walki w sensie sportowym, ale walki z niewiernymi.
Karaoglu stoczył bój z Mamedem Chalidowem (na zdjęciu) /Tomasz Waszczuk /PAP

W ten nieoczekiwany sposób polska publiczność sportów walki została skonfrontowana z problemem muzyki sławiącej dżihad. Zjawisko to jest stosunkowo nowe: tradycyjnie większość szkół sunnickiego prawa muzułmańskiego była niechętna muzyce, czyniąc jedynie wyjątek dla pobożnych recytacji wykonywanych przez śpiewaków - naszidów. Tradycja ta była szczególnie żywa w sufickim, mistycznym nurcie islamu, któremu sprzeciwiali się zwolennicy literalnego odczytania tekstów świętych - salafici. Salaficki nurt islamu, w którym lokuje się zarówno Al-Kaida, jak i Państwo Islamskie początkowo był bardzo niechętny wszelkiej muzyce, jednak z czasem jego liderzy dostrzegli propagandową funkcję, jaką pełnić może melodyjna recytacja pobożnych pieśni. Od początku XXI wieku datuje się rozwój nowego gatunku naszidów - naszidów dżihadystycznych. W odróżnieniu od wcześniejszych pieśni skupionych wokół głoszenia chwały Allaha i jego proroka, naszidy dżihadystyczne mają na celu zagrzewanie do walki z przeciwnikami "prawdziwej" wiary: niewiernymi, krzyżowcami, syjonistami bądź szyitami.

Wraz z upowszechnieniem mediów społecznościowych, naszidy zaczęły stanowić konieczny element propagandy salafickich dżihadystów, pełniąc najczęściej rolę tła muzycznego dla klipów produkowanych przez Al-Kaidę, Państwo Islamskie oraz zwolenników tych organizacji. Stały się przez to elementem kultury islamskiego dżihadyzmu, masowo odtwarzanym z internetu przez jego zwolenników. Właśnie jedna z takich pieśni, szczególnie popularna wśród zwolenników Al-Kaidy i często wykorzystywana w produkowanych przez nią klipach, została odtworzona przy okazji walki bokserskiej - na życzenie Aziza Karaoglu.

Utwór Naszid Naam Katil opisywany bywa jako nieformalny hymn Al-Kaidy, choć należy pamiętać, że w rzeczywistości jest to jedna z kilku szczególnie popularnych wśród zwolenników tej organizacji pieśni. Utwory te zazwyczaj mają anonimowych twórców a popularność zdobywają dzięki rozprzestrzenianiu się w mediach społecznościowych. Słowa niektórych z nich odwołują się do bieżących wydarzeń politycznych bądź militarnych, takich jak konkretne bitwy toczone przez dżihadystów, inne mają charakter satyry politycznej skierowanej np. przeciwko byłemu premierowi Iraku Al Malikiemu, jeszcze inne - jak ten odtworzony w Trójmieście - mają zaś ogólne przesłanie, promujące walkę z niewiernymi.  

Warto wspomnieć, że hymny dżihadystyczne, takie jak ów naszid, są jednym z elementów symboliki salafickiego dżihadyzmu, obok czarnych flag czy gestu tawhid, wykonywanego palcem wskazującym. Salaficki dżihadyzm, podobnie jak inne ruchy ideologiczne, potrzebuje takich symboli do propagowania swojego przesłania. Polska, podobnie jak inne państwa europejskie, powinna dbać o to, by gwarantowane konstytucyjnie prawo swobody wypowiedzi nie było nadużywane do krzewienia ideologii dżihadystycznej. Jest to zadanie tym trudniejsze, że w odróżnieniu od innych ideologii politycznych, salaficki dżihadyzm wykorzystuje  język i symbole zaczerpnięte z religii muzułmańskiej. Jak pogodzić brak przyzwolenia na propagowanie ideologii godzącej w godność człowieka z jednej strony z poszanowaniem swobody wypowiedzi i wyznania z drugiej - to dylemat, który jest coraz bardziej aktualny w wielowyznaniowej Europie. Nieoczekiwanie stanęliśmy przed nim w trakcie gali sztuk walki.