Lech Kaczyński domaga się od rządu szczegółowej informacji na temat gazowego porozumienia z Rosją. Ma obawy, że wynegocjowany właśnie dokument może zagrażać bezpieczeństwu enegetycznemu Polski.

Prezydent jeszcze przed podpisaniem międzyrządowego porozumienia, chce uzyskać od rządu odpowiedzi na kilka pytań dotyczących ustaleń z Gazpromem. Według niego podstawową kwestią jest zapewnienie ze strony Donalda Tuska, że nowy kontrakt nie eliminuje planów budowy gazoportu w Świnoujściu. Skąd te obawy? Jego urzęnicy zwraają uwagę, że na bardzo długi czas związaliśmy się z Rosją kontraktem na dostawy większej niż dotychczas ilości gazu. Biorąc pod uwagę nasze potrzeby - surowiec, który ma być sprowadzony ze wschodu plus wydobycie krajowe w pełni te porzeby zaspokajają. Dlatego może nie być miejsca na gaz odbierany z terminalu LNG. Kolejna wątpliwość jest związana z ustaleniami dotyczącymi sposobu zarządzania spółką EuRoPol Gaz, która zawiaduje gazociągeim jamalskim. Skąpe informacje na ten temat - jak twierdzi szef prezydenckiej kancelarii Władysław Stasiak - rodzą pytanie o bezpieczeństwo tej infrastruktury przesyłowej. Prezydent chce mieć pewność, że nie grozi nam przejęcie rury przez Rosjan.

Co zawiera porozumienie gazowe z Rosją?

Od Gazpromu będziemy kupować rocznie 11 miliardów metrów sześciennych gazu. Kontrakt przedłużono o 15 lat - do 2037 roku. Cena surowca - w stosunku do dziś obowiązującej - nie zmieni się. Ustalono też, że taryfy przesyłowe będą ustalane w taki sposób, by EuRoPol Gaz osiągał 2-procentowy zysk netto. Spółki: Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Gazprom mają też doprowadzić do tego, by mieć równe udziały w EuRoPol Gazie. Oznacza to wykupienie trzeciego udziałowca - spółki Gas Trading, której jednym z udziałowców jest szef Bartimpeksu - Aleksander Gudzowaty.

Na najbliższym posiedzeniu Rada Ministrów ma zatwierdzić porozumienie z Rosją. Podpisanie dokumentu ma nastąić w ciągu kilku tygodni.