Na razie nie wiadomo, kiedy nowe zaświadczenia ADR, czyli zezwolenia na przewóz ładunków niebezpiecznych trafią do kierowców ciężarówek, a jeszcze wczoraj wiceminister Tadeusz Jarmuziewicz zapewniał o rozwiązaniu tej kwestii. Mimo zmiany przepisów obowiązującej od początku roku, ktoś z rządowych urzędników zapomniał o zapewnieniu pieniędzy na wydawanie nowych wzorów zaświadczeń.

Urzędy marszałkowskie, wydające zaświadczenia ADR do tej pory nie podpisały umów z wykonawcą plastikowych kart, bo nie otrzymały na to pieniędzy z budżetu państwa. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, teraz powstają dopiero wnioski do wojewodów o uruchomienie rezerwy celowej. Może się jednak okazać, że sprawa trafi do resortu transportu, który będzie musiał starać się o pieniądze z resortu finansów, a to może potrwać.

Nie jest również wykluczone, że urzędy marszałkowskie same sfinansują wydawanie dokumentów. Jednak by to zrobić, potrzebna jest specjalna uchwała, którą z kolei mogą unieważnić Regionalne Izby Obrachunkowe. Z samorządowej kasy nie można bowiem pokrywać kosztów zadań zleconych przez rząd. W przypadku Mazowsza na zaświadczenia ADR potrzeba 150 tysięcy złotych.

Mazowiecki urząd marszałkowski płacił już niewiele większą kwotę ze swojej kasy za ściągnięcie turystów upadłych biur podróży, co także jest zadaniem zleconym. Musiał to zrobić, bo najpierw uruchomienia rezerwy odmówił wojewoda, a potem ministerstwo sportu. Izba Obrachunkowa zakwestionowała jednak uchwałę zarządu województwa. Na początku roku sprawa marszałek kontra Skarb Państwa, trafiła do sądu.

Jak wcześniej ujawniło RMF FM, mimo że nowe przepisy weszły w życie 1 stycznia, ministerialni urzędnicy dopiero 31 grudnia rozpisali przetarg na nowe blankiety zaświadczeń uprawniających do przewozu niebezpiecznych ładunków.