Pamięć historyczna, budowa silnego państwa i myśl nieżyjącego prezydenta, której depozytariuszem jest jego brat znalazły się w deklaracji ideowej Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego. Jego powstanie ogłoszono wczoraj, w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej, ale poza deklaracją, na razie nie wiele o nim wiadomo.

REKLAMA

Z odpowiedzią na pytanie, czym ruch ma być, problem mają nawet jego twórcy. Wiedzą jednak na pewno, czym ruch ma nie być - ma nie być partią polityczną. Ale biorą oni pod uwagę scenariusz wystawiania własnych kandydatów do parlamentu i ich start z list Prawa i Sprawiedliwości.

Wśród pomysłów na to, co ruch miałby robić, pojawiają się też propozycje, by był ośrodkiem myśli politycznej, animatorem upamiętnień pary prezydenckiej czy kuźnią programową dla bratniego PiS-u. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że o ile powołaniu Ruchu towarzyszyły tłumy, entuzjazm i szumne deklaracje, jego życie codzienne może być szare i niedookreślone, a żywot krótki.