Dla zakładników, uwolnionych rano z moskiewskiego teatru, i ich rodzin koszmar jeszcze się nie zakończył. Jak mówi psycholog Joanna Heidtman, te wydarzenia spowodują poważny uraz psychiczny. Może to trwać miesiącami, a nawet latami.

REKLAMA

Rano rosyjscy komandosi uwolnili 750 zakładników, przetrzymywanych od środy w rosyjskim teatrze na Dubrowce. Ich koszmar trwał 60 godzin, ale – jak twierdzi psycholog – dla wielu z nich cierpienie jeszcze się nie skończyło.

To są silne posttraumatyczne objawy po przeżyciu bardzo negatywnych emocji i doświadczeń, sytuacji. Potrafią trwać nie tylko miesiącami, ale i latami. To się objawia w postaci bezsenności, bardzo nasilonej reakcji na jakikolwiek silniejszy stres, depresji. Także u tych ludzi, którzy nawet sami nie brali w tym udziału, ale byli w najbliższym sąsiedztwie. To oznacza, że mogą sobie bardzo łatwo wyobrazić, że sami stają ofiarami takiego ataku - uważa psycholog.

Zdaniem Janiny Heidtman w najgorszej sytuacji byli zakładnicy tuż po ataku, gdy nie było wiadomo, co się dzieje i czy jest zagrożenie życia.

Koszmar uwięzienia do dziś pamięta profesor Zofia Fischer-Malanowska, jedna z dwóch zakładniczek, przetrzymywanych przez partyzantów w Czeczenii od sierpnia 1999 roku do marca 2000 roku. Do końca życia będę pamiętała to, co przeżyłam - mówi. Posłuchaj:

18:40