40-50 terrorystów i 700 zakładników zamkniętych w wielkim gmachu to - w opinii pragnącego zachować anonimowość polskiego eksperta z policji - sytuacja niespotykana w historii terroryzmu i walki z nim. Według niego kluczem do szczęśliwego zakończenia dramatu może być praca negocjatora.

REKLAMA

Nie ma standardów, modeli, schematów postępowania w takiej sytuacji. Jeśli przestępców jest tylu, to zdecydowawszy się na atak nie można nawet zakładać, że uda się zabić czy unieszkodliwić wszystkich - powiedział jeden z polskich policjantów, ekspert z oddziału antyterrorystycznego.

Podkreślił, że najgorszą sytuacją, którą można sobie wyobrazić, jeśli Rosjanie zdecydowaliby się użyć siły, byłaby "otwarta wymiana ognia pomiędzy terrorystami a oddziałami specjalnymi". Terroryści z pewnością nie siedzą w grupie, podobnie nie trzymają w grupie zakładników. Jeśli rozmieścili się po całym gmachu, zajęli swoiście strategiczne pozycje, i jeśli naprawdę jest ich tylu, to długa strzelanina musiałaby się zdarzyć. A wtedy prawdopodobieństwo, że zginą niewinni ludzie, jest olbrzymie - dodał.

Według polskiego specjalisty w obecnej sytuacji w Moskwie "olbrzymią rolę" mają do spełnienia negocjatorzy. To, że w czasie pierwszych godzin nikt nie zginął, to bardzo dobry znak. Później zwykle przestępcy zaczynają „racjonalizować” swoje działania, opadają ich emocje, stygną nerwy. Miejmy nadzieję, że negocjatorzy w Moskwie zakończą ten kryzys bez strzału -powiedział policjant.

06:15