Konrad Szymański, który ma odpowiadać w rządzie Beaty Szydło za sprawy europejskie, jest postrzegany w Brukseli jako gwarant utrzymania proeuropejskiego kursu.

REKLAMA

Zmiana warty w Polsce budzi w Brukseli niepokój i obawy, że Polska dołączy do eurosceptyków i powstanie kolejny wewnętrzny problem UE obok zmory Brexitu czy Grexitu. Nie wszyscy jednak widzą w Brukseli tak czarno. Obecność w nowym rządzie Konrada Szymańskiego, który zna instytucje europejskie i procesy decyzyjne w Unii, to bardzo pozytywna wiadomość - ocenia w rozmowie ze mną Doru Frantescu, wiceszef VoteWatch, organizacji pozarządowej, która robi rankingi polityków, badając ich rzeczywistą aktywność (np. na podstawie liczby raportów, interpelacji oraz ich wagi i znaczenia). Także portal Politico napisał, że obecność Szymańskiego w rządzie Szydło to sygnał, że niewiele się zmieni w relacjach między Polską a Unią.

Konrad Szymański (chciałabym tu podkreślić, że zbieżność naszym nazwisk jest przypadkowa :-) zna Unię od podszewki, bo był polskim eurodeputowanym przez dwie kadencje - w latach 2004-2014. Ma w Brukseli wielu znajomych i przyjaciół. Uważany jest za profesjonalistę, znawcę spraw związanych z energetyką. Zasłynął walką o węgiel jako równoprawne źródło energii. Frantescu przypomina, że Szymański był autorem jednego z najważniejszych dla UE raportów poświęconych energetyce, co - jak podkreśla - świadczy nie tylko o jego znaczeniu w ECR (europejscy konserwatyści), ale i wpływach w innych frakcjach, które musiały wyrazić zgodę na autorstwo tak ważnego dokumentu. Szymański był jednym z najbardziej widocznych, znanych, a zarazem najbardziej aktywnych polskich eurodeputowanych - ocenia Frantescu.

Szymański kilkakrotnie wygrał także rankingi polskich dziennikarzy w Brukseli na najlepszego polskiego eurodeputowanego. Żartowano potem, że to dlatego nie dostał się na listę PiS na kolejną kadencję do europarlamentu.

Szymański nie kierował nigdy ministerstwem ani żadnym urzędem. Teraz także wolał pozostać w MSZ jako wiceminister i pełnomocnik przy premierze (jak Rafał Trzaskowski w rządzie PO) niż "wyciągać" z poszczególnych ministerstw sprawy europejskie, by objąć nowe ministerstwo ds. europejskich. Jego odmowa przyjęcia stanowiska ministra miała zaskoczyć nawet samego Jarosława Kaczyńskiego. Jedni w tej odmowie objęcia osobnego ministerstwa ds. europejskich widzą obawę przed odpowiedzialnością, inni słuszny upór, by nie osłabiać znaczenia polityki europejskiej. Istnienie MSZ i osobnego ministerstwa ds. europejskich mogłoby powodować dwugłos i niepotrzebną konkurencję. Nie ma dobrej polityki europejskiej bez polityki zagranicznej. I na odwrót. Nie da się tych spraw rozdzielić - tłumaczy mi jeden z polskich dyplomatów.

Szymański uchodzi za polityka bardzo elastycznego, który zabiegając o interes Polski potrafi rozmawiać ze wszystkimi. Teraz będzie musiał znaleźć język z Brukselą i dyplomatami pozostałych 27 krajów UE. Będzie jeździł na poufne spotkania tzw. Szerpów, którzy przygotowują szczyty szefów państw i rządów UE. W końcu będzie musiał także szukać porozumienia między premier Szydło, Waszczykowskim a mającym także ambicje w polityce europejskiej - Pałacem Prezydenckim.