Wypowiedź Grzegorza Schetyny w sprawie incydentu z rosyjskim samolotem, który omal nie zderzył się z maszyną z Kopenhagi lecącą do Poznania, jest wprost kuriozalna. Szef polskiej dyplomacji pytany czy zamierza sprawę poruszyć na unijnym forum, powiedział, że "nie możemy przesadzać, bo efekt będzie niepoważny".

REKLAMA

Nie możemy przesadzać i z incydentów robić część ogólnej, strategicznej polityki, bo to będzie trochę efekt niepoważny takich działań - tłumaczył Grzegorz Schetyna polskim dziennikarzom w Brukseli. Następnie dowodził, że było raptem tylko kilka takich incydentów.

Zupełnie inaczej owe incydenty komentuje się w Kwaterze Głównej NATO. Sojusz takich spraw nie lekceważy w przeciwieństwie do polskiego ministra. Tym bardziej, że Rosja robi to coraz częściej. Nie chodzi tylko o "kilka incydentów" - jak twierdzi polski polityk, ale co najmniej o kilkaset.

"W ciągu ostatnich miesięcy zaobserwowaliśmy wzmożoną rosyjską aktywność wojskową w regionie bałtyckim, w tym dużą liczbę samolotów i statków" - czytamy w oświadczeniu przesłanym przez NATO.

Rosyjskich maszyn jest trzy razy więcej niż w zeszłym roku. Czasami wygląda to jak naloty, bo bierze w nich udział nawet kilkanaście rosyjskich bombowców - mówi dziennikarce RMF FM w Brukseli dyplomata sojuszu. Rosyjskie samoloty nie tylko poruszają się w przestrzeni międzynarodowej, ale wielokrotnie naruszyły przestrzeń innych krajów np. Finlandii, czy Estonii. W dodatku lecą z wyłączonymi transponderami, co stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa cywilnej przestrzeni powietrznej. W każdej chwili może dojść do katastrofy - ocenia rozmówca naszej korespondentki.

Przedstawiciele NATO twierdzą też, że nieprawdą jest (co sugeruje strona rosyjska), że maszyny sojuszu również latają z wyłączonymi transponderami. NATO-wskie AWACS-y, czy samoloty służące w ramach misji w regionie bałtyckim zawsze mają włączone transpondery. Jedynie w sytuacji bojowej np. podczas misji w Afganistanie są one wyłączone - twierdzi znawca tematyki wojskowej z Kwatery Głównej NATO.

Zdaniem rozmówców dziennikarki RMF FM to "ewidentne rosyjskie prowokacje". Dla Grzegorza Schetyny to zaledwie - "elementy prowokacji".