Nie wszystkim podoba się nowa nazwa placu przed Parlamentem Europejskim - "Esplanada Solidarności 1980". Jak się dowiedziałam, podczas ostatniego posiedzenia rozszerzonego prezydium PE szef europarlamentu Jerzy Buzek musiał się tłumaczyć, dlaczego w nazwie "Solidarność" figuruje z dużej litery.

W imieniu socjalistów niemiecka eurodeputowana Dagmara Roth-Berendt dopytywała Buzka, jak to się stało, że ostateczna nazwa brzmi "Esplanada Solidarności 1980", podczas gdy decyzja eurodeputowanych była inna. Biuro PE rok temu chciało, by nazwa dotyczyła "solidarności", ale z małej litery.

Myśmy nie zakończyli tej dyskusji - przyznała w rozmowie ze mną kwestor PE, eurodeputowana Lidia Geringer de Oedenberg.

Buzek musiał wyjaśniać, że o nazwie zdecydował Region Miasta Brukseli (do niego należą ulice i place). Z moich informacji wynika, że wyjaśniał także, że data "1980" ma podkreślić historyczna rolę "Solidarności". Uspokajał także nastroje dowodząc, że nowa nazwa nie jest poparciem dla obecnego związku zawodowego…

Wynika z tego, że Buzek dokonał swojego rodzaju "zamachu", pomijając zdanie deputowanych. Osiągnął jednak cel i plac nosi nazwę "Solidarności" z dużej litery.