Wynik wyborów na wiceszefa Parlamentu Europejskiego pokazuje, że wielu eurodeputowanych złamało umowę, zgodnie z którą stanowisko po Ryszardzie Czarneckim należało się kandydatowi konserwatystów. Niektórzy eurodeputowani Platformy Obywatelskiej namawiali zagranicznych europosłów do sprzeciwu wobec Polaka.

Gdy odwoływano Czarneckiego, szefowie chadeków, socjalistów i liberałów zapewniali, że eurodeputowani będą głosować za Polakiem. Mówił o tym w rozmowie ze mną np. Guy Verhofstadt. 

Jeszcze wczoraj na spotkaniu grupy Europejskiej Partii Ludowej, szef chadeków Manfred Weber podkreślał, że trzeba dochować umowy "wobec Polski i Sojuszu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów". To samo źródło, które relacjonowało mi wypowiedzi Webera mówiło jednak, że wielu eurodeputowanych (w tym z Polski) w tajnym głosowaniu zagłosuje jednak przeciwko Krasnodębskiemu.

Polska delegacja w EPL była podzielona w sprawie Krasnodębskiego. Andrzej Grzyb zapewnia, że eurodeputowani PSL głosowali "za" polskim kandydatem. Natomiast niektórzy eurodeputowani PO, nie tylko byli "przeciw", ale namawiali nawet zagranicznych posłów, by także głosowali przeciwko Polakowi. Według wielu moich rozmówców prym w tej akcji wiodła eurodeputowana PO Róża Thun. Jak się dowiedziałam, kolportowano wydruki tweetów Krasnodębskiego. Miało z nich wynikać, że profesor ma poglądy... faszystowskie.

W tej sprawie doszło nawet do debaty w grupie europejskich socjalistów - o poglądy Krasnodębskiego pytali socjaliści francuscy. Eurodeputowany SLD Bogusław Liberadzki potwierdza te informacje. Byłem pytany, coś tam takiego krążyło, ale odpowiadałem: nie mogę w tej sprawie pomóc - mówi. Pytano go także o "negatywne aspekty" związane z Krasnodębskim. Za każdym razem odpowiadaliśmy, że nie pomożemy w tej sprawie - mówił Liberadzki.

Sytuacja była więc absurdalna, bo prawicowego polityka bronili polscy socjaliści. Nie ma potrzeby robić z tego wielkiej sprawy. Po prostu tak trzeba się zachować - dotrzymywać umowy, a umowa była, że głosujemy na kandydata ECR, czyli na Polaka - mówił skromnie europoseł SLD.

Na sprzeciw wobec Krasnodębskiego wpłynął także nie najlepszy wizerunek Polski w PE, utwierdzony wczorajszą debatą nt. praworządności w naszym kraju i dzisiejszą rezolucją. Dla wielu była to okazja do wyrażenie sprzeciwu wobec "Polski PiS".

(az)