Jak się dowiedziałam, Polska wstępnie zgłosiła w Brukseli, że jest gotowa wysłać siły Żandarmerii Wojskowej na organizowaną właśnie misję wojskową - EUFOR RCA. Tak więc 58 Polaków pojedzie do Republiki Środkowoafrykańskiej, by uczestniczyć w nowej operacji wojskowej. Prawie nikt tego nie zauważył, bo przecież wcześniej słyszeliśmy, że już wysłaliśmy pięćdziesięciu naszych wojskowych do tego samego kraju.

Polskie władze zamiast z dumą i pewnością siebie ogłosić, że bierzemy udział w pierwszej od 6 lat unijnej operacji wojskowej, kryją się z tym, gorzej nawet,  stosują jakieś zmyłki i zasłony dymne. Ponieważ udział Polski w kolejnych operacjach wojskowych  to sprawa kontrowersyjna  - wyraźnie zdecydowano o wysłaniu  takiej samej liczby  żołnierzy na nową misję do tego samego kraju, aby wszystkim się wydawało, że chodzi o już raz podjętą decyzję.

Najwyraźniej plan jest taki: najpierw wycofujemy 50 żołnierzy sił powietrznych z operacji francuskiej w Republice Środkowoafrykańskiej, by wysłać tam 50 żandarmów do nowej operacji, tym razem - unijnej.

Minister Obrony Narodowej może zgodnie z prawdą mówić że "nie zwiększamy naszego zaangażowania". Ci co się nie zorientowali - mogą z kolei dojść do błędnych wniosków, że nie wysyłamy kolejnych żołnierzy na kolejną misję. Mój znajomy przypomniał mi, że za Gierka prominenci, którzy chcieli uniknąć płacenia "podatku od zewnętrznych znamion luksusu"  kupowali samochody tej samej marki w tym samym kolorze. Czyżby właśnie o to chodziło? Żeby wziąć udział w nowej operacji, ale tak, żeby praktycznie nikt tego nie zauważył?

Szkoda, bo to nie jest dobre dla wojska, które powinno czuć mocne wsparcie polityczne dla swojego udziału w tego typu operacjach. Tym bardziej, że po to właśnie się szkoli, żeby w takich operacjach brać udział.  Nowa, unijna misja z punktu widzenia interesów Polski jest w każdym razie ważniejsza niż ta u boku Francuzów, gdzie wspieraliśmy raczej tylko francuskie interesy.

Udziału w unijnej operacji nie ma powodu się wstydzić. Kiedyś opowiadaliśmy się bardzo silnie za rozwojem europejskiej polityki obronnej. Byliśmy przekonani, że wzmocniona obronnością Unia, to Unia silniejsza na arenie międzynarodowej. Wprawdzie prezydent obiecywał: Zdecydowanie odchodzimy od nadgorliwie ogłoszonej w 2007 roku polityki ekspedycyjnej. Koniec łatwego wysyłania żołnierzy polskich na antypody świata. Polska będzie brała udział jedynie w misjach 'na miarę naszych potrzeb i możliwości. Trudno jednak nie uznać, że 58 żołnierzy jest na "miarę naszych możliwości" skoro taki sam wkład  zadeklarowała malutka Estonia.