Jacek Saryusz-Wolski to bardzo sprawny polityk, państwowiec. Zawsze głosił, że polityka zagraniczna powinna być wyłączona ze sporów krajowych. Kierował się więc interesem państwa, a nie interesem partii. To przysporzyło mu wielu wrogów w Platformie Obywatelskiej.

Jacek Saryusz-Wolski to bardzo sprawny polityk, państwowiec. Zawsze głosił, że polityka zagraniczna powinna być wyłączona ze sporów krajowych. Kierował się więc interesem państwa, a nie interesem partii. To przysporzyło mu wielu wrogów w Platformie Obywatelskiej.
Jacek Saryusz-Wolski /TVN24/x-news

Jego domena to relacje ze Wschodem i energetyka. Jest szalenie ambitny i, niestety, konfliktowy. Zraża do sobie ludzi, bo często daje im do zrozumienia, co o nich sądzi, a sądzi często nie najlepiej. Za to o sobie ma duże mniemanie. Wynika to z przekonania do własnych racji.

Taranuje tych, którzy staną mu na drodze

Saryusz-Wolski nazywany jest Buldożerem - taranuje tych, którzy staną mu na drodze. Blisko mu w wielu sprawach do Prawa i Sprawiedliwości. Był przeciwny debatom na temat Polski w Parlamencie Europejskim. Krytykuje wprowadzoną przez Komisję Europejską procedurę praworządności w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Jest łagodny wobec Donalda Trumpa.

W Platformie Obywatelskiej Saryusz-Wolski jest outsiderem. Nie znoszą go - za jego niezależność - obecny szef klubu PO-PSL Janusz Lewandowski, który już zdążył zatweetować o pocałunku śmierci, jakby chciał się Saryusz-Wolskiego czym prędzej pozbyć. Nie lubi go także... Donald Tusk -  gdy był jeszcze premierem, zawsze go izolował.

Saryusz-Wolski nie ma już w Platformie żadnych szans na dalszą karierę - mówią jego koledzy partyjni. Jeżeli w przyszłych wyborach wygrałaby PO, to i tak na tym nie zyska. Nie zostanie wystawiony na listę do europarlamentu, nie będzie ministrem spraw zagranicznych, nie zostanie także poparty na stanowisko komisarza, o którym zawsze marzył. Jest coraz starszy. Może więc dostrzegł w tej rozgrywce z rządem PiS jakąś szansę dla siebie? Może wydaje mu się, że będzie w rządzie PiS "ostatnim Mohikaninem" polityki zagranicznej wolnej od partyjniactwa?

Problem w tym, że jeżeli Saryusz-Wolski dojdzie do stanowiska poprzez podgryzanie innego Polaka i szkodzenie wizerunkowi kraju (bo przecież unijni dyplomacji uznali jego kandydaturę za "dowcip roku" i pukali się w czoło), to zaprzeczy samu sobie i wartościom, które do tej pory głosił. Wyjdzie wtedy na frustrata, który nie przebiera w środkach, by osiągnąć swój cel.

(mn)