"Bułgaria nie stanie po stronie Polski, gdyby doszło do głosowania w ramach art. 7. Nie będzie chciała narazić się Brukseli, gdyż jej priorytetem jest wejście do strefy Schengen” – powiedział mi dyplomata jednego z krajów Grupy Wyszehradzkiej. W Brukseli unijni dyplomaci przyznają natomiast, że Bułgaria "może nieco opóźniać całą procedurę, która stwarza takie możliwości, bo jest skomplikowana i nigdy jeszcze jej nie stosowano”. Zastrzegają jednak, że raczej chodzi o to, żeby "się zbytnio nie śpieszyć” niż o widoczne i otwarte przedłużanie.

"Bułgaria nie stanie po stronie Polski, gdyby doszło do głosowania w ramach art. 7. Nie będzie chciała narazić się Brukseli, gdyż jej priorytetem jest wejście do strefy Schengen” – powiedział mi dyplomata jednego z krajów Grupy Wyszehradzkiej. W Brukseli unijni dyplomaci przyznają natomiast, że Bułgaria "może nieco opóźniać całą procedurę, która stwarza takie możliwości, bo jest skomplikowana i nigdy jeszcze jej nie stosowano”. Zastrzegają jednak, że raczej chodzi o to, żeby "się zbytnio nie śpieszyć” niż o widoczne i otwarte przedłużanie.
Zdj. ilustracyjne /Jeff Blackler /PAP/Photoshot

Wszystko musi się odbyć "właściwie", bo unijna prezydencja nie działa w próżni i musi wszystko konsultować z krajami członkowskimi - wyjaśnił jeden z dyplomatów. Inny ujawnił, że Bułgaria może optować za wysłaniem do Polski rekomendacji Rady UE, co nie jest obowiązkowe, jednak znacznie wydłużyłoby procedurę. 

Na razie Bułgarzy zdecydowali, że już 27 lutego, podczas spotkania ministrów UE ds. europejskich nie będzie - jak początkowo sugerowano - ani "wysłuchania Polski" ani tym bardziej "głosowania w ramach art. 7.1".

Jeden z bułgarskich dyplomatów powiedział mi, że 27 lutego odbędzie się "tylko prezentacja decyzji KE z 20 grudnia" (czyli o uruchomieniu procedury art.7) a następnie "państwa członkowskie UE będą miały okazję by na ten temat wypowiedzieć się". Dopiero potem, na podstawie wypowiedzi krajów UE - zdaniem tego samego rozmówcy - Bułgaria podejmie decyzję co do kolejnych kroków. 

Bułgaria zdecyduje przede wszystkim o dacie obowiązkowego wysłuchania Polski i ewentualnych rekomendacjach. Polska dostała od KE trzy miesiące na dostosowanie się do rekomendacji, co także daje dodatkowo czas. Najbardziej jednak odsunie w czasie sprawę drażliwego głosowania nad uznaniem Polski za kraj niepraworządny kwestia rekomendacji, bo potrzeba na nie zgody co najmniej 22 krajów i akceptacji Parlamentu Europejskiego.

Dyplomaci w Brukseli uważają, że jeżeli zwyciężyłaby opcja "rekomendacji", to sprawa głosowania przejdzie już na kolejną prezydencję, którą od czerwca 2018 roku obejmuje Austria. Dla Bułgarii byłoby to optymalne rozwiązanie.

Nowy szef MSZ Jacek Czaputowicz spotyka się w Sofii z szefową dyplomacji Bułgarii Ekateriną Zachariewą oraz z minister ds. bułgarskiej prezydencji w Unii Europejskiej Liljaną Pawłową.