Żyjemy w ciekawych czasach – przeżywamy jedną kampanię wyborczą za drugą, politycy zapowiadają wizyty na wsi, w miastach, miasteczkach, powiatach, gminach… Po prostu chcą być wszędzie. Nie zapominają też o obecności w sieci. Facebook, Twitter - tam znajdziecie ich najczęściej. Ale ostatnio – oczywiście przypadkiem, w kampanii wyborczej - zaczęli też z upodobaniem strzelać sobie selfie i wrzucać je na Instagrama.

To jest tak, że trudno już nie mieć Instagrama. Można go nie lubić, ale mieć trzeba - usłyszałem na dzień dobry od asystentki jednej z nowo wybranych europosłanek PO. W Platformie instagramerów jest coraz więcej. Swoje konta mają: była premier Ewa Kopacz, Bartosz Arłukowicz czy szef sztabu wyborczego partii Krzysztof Brejza.


Dla tych polityków Instagram to narzędzie do ocieplenia wizerunku. Są tam po to, żeby wyłapywać dodatkowych wyborców, których wcześniej nie byli w stanie zainteresować swoją działalnością - mówi dr Helena Chmielewska-Szlajfer, adiunkt w Akademii Leona Koźmińskiego. Instagram w Polsce jest używany generalnie przez ludzi młodszych bardziej niż starszych. Zdecydowanie jest do młodsza grupa odbiorców niż na Facebooku - dodaje ekspertka.

Potwierdzają to działacze PSL. Na początku kampanii europejskiej na Insta pojawił się Jarosław Kalinowski, zachęcony przez Forum Młodych Ludowców.


Nasz elektorat niby nie tak bardzo interesuje się rzeczami w sieci, ale rolnicy - w szczególności producenci, przetwórcy -  znajdują chwilę, by zajrzeć do smartfona - usłyszałem w biurze europosła. Po kampanii nie zamierzają zrezygnować z tego kanału komunikacji. Choć nie ma badań, które potwierdzałyby, że obecność na Insta przekłada się na głosy w wyborach. 

Trudno to zmierzyć w jakiś jednoznaczny sposób. To jest bardziej taka wystawa, gdzie można pokazać się w trasie i zwłaszcza w kampanii wyborczej to dobrze wygląda - kiedy kandydat zasuwa i ciężko pracuje w terenie, spotyka się z ludźmi i jeździ do tych różnych miejsc - tłumaczy Chmielewska-Szlajfer.

Swoje zdjęcia wrzucają też na przykład była rzeczniczka PiS Beata Mazurek, Beata Szydło czy poseł z Podkarpacia Arkadiusz Mularczyk. Codziennie na Instagramie aktywny jest Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który dziś jest w Szwajcarii.

Według ekspertów, na Instagramie chodzi o wiarygodność i autentyczność. A zarządzanie galerią zdjęć można powierzyć ekspertom. Ja bym na przykład nie podejrzewała, że prezydent Duda czy Donald Tusk sami strzelają sobie zdjęcia, ale to nie odbiera jakoś specjalnie wiarygodności tym kontom - mówi Chmielewska-Szlajfer. 

Tutaj małe zaskoczenie. Prezydent sam prowadzi swojego Instagrama, podobnie jak Twittera"- deklaruje rzecznik Andrzeja Dudy Błażej Spychalski. Mowa o "prywatnym" koncie głowy państwa. To oficjalne - jego kancelarii - prowadzi głównie zespół prasowy.


A zatem, jeśli ktoś chce podejrzeć, jak wygląda nasz krajowy "House of Cards" - nic prostszego. Cały polityczny teatr w obrazkach można zobaczyć w sieci.