​Już tylko ośmiu bramek brakuje Zlatanowi Ibrahimoviciowi do pobicia strzeleckiego rekordu wszechczasów Paris Saint Germain. Czy uda się już w tym sezonie? Wszystko w rękach...działaczy z FFP, którzy mogą dziś zdyskwalifikować Szweda.

W środowy wieczór Ibrahimović ustrzelił hat-tricka w meczu z Saint Etienne, dzięki czemu paryżanie awansowali do finału Pucharu Francji. Dla szwedzkiego napastnika były to trafienia numer 100, 101 i 102, co oznacza, że by pobić klubowy rekord wszechczasów wystarczy mu osiem goli.

Aż trudno w to uwierzyć, ale najskuteczniejszy piłkarz w historii PSG zdobył "tylko" 109 bramek. Miano rekordzisty należy do doskonale znanego w Polsce Portugalczyka Pedro Paulety, który na swój dorobek pracował w ciągu pięciu sezonów gry w stolicy Francji. Napisałem tylko, bo przecież wczoraj 300. bramkę w barwach Realu strzelił Cristiano Ronaldo, co na liście najskuteczniejszych snajperów w historii Królewskich daje mu na razie trzecie miejsce.

Ale wracając do sedna - Ibrahimović może, lecz nie musi pobić tego rekordu w tym sezonie. W teorii czeka go jeszcze 7 meczów we francuskiej ekstraklasie, finał Pucharu Francji i co najmniej jeden występ w Lidze Mistrzów (w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym z Barceloną będzie pauzował za czerwoną kartkę). Ale praktyka nie musi być tak kolorowa. Jeszcze dziś w Paryżu zbiera się komisja dyscyplinarna Francuskiej Federacji Piłkarskiej, która ma ukarać Szweda za słowa "Francja to gówniany kraj". Gdyby Ibrahimović został zdyskwalifikowany na kilka spotkań, najzwyczajniej w świecie może nie zdążyć strzelić ośmiu goli. A czy w kolejnym sezonie nadal będzie grał w PSG? W tym momencie wydaje się, że tak, ale ze Zlatanem to nigdy nic nie wiadomo...