Od lat mamy do czynienia z problemem nie najlepszych relacji rodziców z nauczycielami. Z jednej strony spora grupa rodziców traktuje szkołę jako kolejną biurokratyczną instytucję, a z drugiej znaczna część nauczycieli uważa rodziców za osoby nieprzygotowane do poważnej rozmowy o edukacji swoich dzieci i prezentujące na dodatek bardzo roszczeniowe postawy w stosunku do szkoły. W efekcie niewiele jest placówek, w których dochodzi do autentycznej współpracy nauczycieli z rodzicami. Bardzo dobrze ilustruje to niewielka liczba działających w Polsce rad szkół. Warto przypomnieć, że miały to być podmioty, w których nauczyciele i rodzice będą mogli wspólnie rozważać i rozstrzygać ważne dla placówki problemy. Tymczasem zarówno nauczyciele, jak i rodzice nie przejawiają zbytniego zainteresowania tworzeniem rad szkół. Można stwierdzić, że dialog pomiędzy rodzicami i nauczycielami ma bardzo ograniczony charakter.

REKLAMA

Tymczasem polskie prawo oświatowe otwiera przed rodzicami sporą przestrzeń do aktywnego działania na forum szkoły i wpływania na jej pracę. M.in. rodzice mogą współdecydować o programie pracy wychowawczej szkoły, jak również każdego nauczyciela wychowawcy klasy. W istocie bez ich zgody nauczyciele nie mogą podejmować żadnych przedsięwzięć o charakterze wychowawczym. Jest to realizacja konstytucyjnego prawa rodziców do wychowywania swoich dzieci. W tej materii zadaniem nauczycieli jest wspieranie rodziców. Równocześnie rodzice mają prawo do pozyskiwania informacji o wszystkich kwestiach, ważnych dla edukacji ich dziecka. Lektura polskiego prawa oświatowego skłania do refleksji, że ustawodawca zadbał o mocną pozycję rodziców w szkole - co trzeba podkreślić - bez osłabiania pozycji nauczycieli. Jednak dla dobrego działania tych rozwiązań w szkolnej rzeczywistości potrzebne jest wzajemne zaufanie rodziców i nauczycieli oraz ich aktywna współpraca. Niestety, codzienność polskiej szkoły pokazuje, że najtrudniej o wzajemne zaufanie oraz o aktywność obydwu stron.

Problem budowania dobrych relacji nauczycieli z rodzicami bezpośrednio wynika z dominującego w Polsce modelu szkoły jako biurokratycznej instytucji, niechętnie otwierającej się na świat zewnętrzny, w tym na rodziców. Naturalnie nie można zapominać, że również rodzice często zachowują się biernie i nawet w niewielkim stopniu nie próbują angażować się w życie szkoły. Będąca ich reprezentacją rada rodziców często ma fasadowy charakter, zupełnie nie korzystając ze swoich kompetencji. Trzeba jednak zaznaczyć, że szkolna codzienność nie sprzyja rodzicielskiej aktywności. Warto np. zauważyć, że w szkołach ciągle jeszcze dominuje model spotkania wychowawcy klasy z wszystkimi rodzicami w formie tzw. wywiadówki, w trakcie której omawiane są przez wychowawcę ogólne problemy pracy z daną klasą, najczęściej w formie uniemożliwiającej rodzicom zabranie głosu. Nierzadko zdarza się, że po zakończeniu takiej części spotkania, nauczyciel rozmawia indywidualnie z rodzicami poszczególnych uczniów. Są to krótkie, niesprzyjające nawiązaniu rzeczywistego dialogu rozmowy, na dodatek często prowadzone w obecności innych, czekających na swoją kolej rodziców. Czy ta formuła spotkań nie może być zmieniona? Dlaczego zamiast niej nie wprowadza się powszechnie spotkań wychowawcy z rodzicami poszczególnych uczniów w dogodnym dla nich i nauczyciela terminie? W trakcie takiego spotkania rodzice i nauczyciel mieliby szansę na poważną rozmowę o problemach edukacyjnych ucznia. Równocześnie takie spotkania na początku pracy nauczyciela-wychowawcy z klasą umożliwiałyby wzajemne poznanie się rodziców i nauczyciela. Natomiast spotkania wychowawcy z wszystkimi rodzicami mogłyby się odbywać na zaproponowany rodzicom przez nauczyciela i zaakceptowany przez nich temat (rodzice mogliby również zgłaszać problemy, o których pragnęliby porozmawiać na takim spotkaniu). Poza tym ciągle nie w pełni wykorzystywane są możliwości bieżącego kontaktu mailowego nauczycieli z rodzicami.

Taka formuła spotkań z rodzicami byłaby dla nauczycieli bardziej obciążająca czasowo, ale z całą pewnością przyniosłaby zdecydowane korzyści w budowaniu dobrych relacji wychowawcy z rodzicami, a nade wszystko sprzyjałaby poprawie efektywności pracy nauczyciela z uczniami. Wychowawcy klas, pracujący w ten sposób, mogliby uzyskiwać wyższe dodatki za wychowawstwo niż osoby pracujące w dotychczasowym schemacie. W czasie takich zindywidualizowanych spotkań nauczyciel i rodzice mogliby porozmawiać o programie pracy wychowawczej i profilaktycznej, czy też planowanych przez nauczyciela dodatkowych przedsięwzięciach, równocześnie rodzice mieliby szansę na bezpośrednie wyrażenie swojej opinii. Taki sposób pracy nauczyciela jest korzystny dla budowania przez niego rzeczywistego autorytetu, o ile naturalnie owe spotkania będą przez niego dobrze przemyślane i przygotowane. Obecnie mamy niestety do czynienia z sytuacją, gdy rodzice bardzo często traktują spotkania z nauczycielami jako przysłowiową stratę czasu, pewien koszt czasowy płacony na rzecz "świętego spokoju".

Kwestia zmiany formuły spotkań rodziców z nauczycielami, to tylko jeden z elementów ważnych dla zhumanizowania szkoły, czyli uczynienia z niej miejsca autentycznych spotkań w dialogu. W takiej szkole rodzice znają swoje prawa i umiejętnie z nich korzystają, wspierając nauczycieli w ich pracy, a nauczyciele potrafią jasno zakreślić rodzicom obszar swoich kompetencji i nie obawiają się przekazywania im wszelkich informacji o pracy szkoły, ważnych dla kształcenia i wychowywania ich dzieci.