Od ponad dwóch tygodni w obiektach polskich szkół panuje cisza - nasze szkoły stały się szkołami zdalnymi. Nauczyciele na początku tego okresu (przez dwa tygodnie) mieli, korzystając ze zdalnego nauczania, utrzymywać kontakt z uczniami, oferując im rozmaite zadania i problemy, aby nie wypadli oni z edukacyjnego rytmu i niejako oswoili się z taką formą nauczania. Natomiast od 25.03., zgodnie z treścią rozporządzenia MEN, mają oni realizować obowiązującą podstawę programową, dążyć do uzyskania zakreślonych w niej dla uczniów efektów uczenia się, oceniając również zdalnie uczniowskie postępy. Trzeba podkreślić, że to rozporządzenie nie narzuca nauczycielom jednej formy prowadzenia zdalnego nauczania, ale umożliwia im elastyczne dostosowywanie jego kształtu do potrzeb i możliwości określonej grupy uczniów. Wg ludzi kierujących polską oświatą ponad 90 proc. szkół jest przygotowanych do prowadzenia zdalnego nauczania, czyli posiadają one odpowiednie możliwości techniczne i pracujący w nich nauczyciele są w pełni przygotowani do podjęcia tego wyzwania. Sądzę, że jest to ocena zbyt optymistyczna. Poza tym nie uwzględnia ona stopnia przygotowania i możliwości uczniów do udziału w tej formie edukacji. Z całą pewnością dużo niższy jest wskaźnik dzieci mających do dyspozycji własny komputer. Równocześnie sporo jest dzieci niemających w domu dostępu do komputera. Innymi słowy istnieje poważne zagrożenie, że sporo uczniów będzie wyłączonych z możliwości uczestnictwa w zdalnym nauczaniu. Może to dotknąć szczególnie dzieci z biedniejszych środowisk.

Warto w tym momencie przypomnieć ogłaszane z ogromnym medialnym zadęciem na początku obecnej dekady programy typu "Cyfrowa szkoła", czy "Tablet dla każdego ucznia". Niestety, albo nie zostały one podjęte, albo zostały wykonane w minimalnym zakresie. Warto sobie uświadomić, że zrealizowanie drugiego z nich mogło sprawić, że dzisiaj nie musielibyśmy martwić się, jak zapewnić dostęp do zdalnego nauczania dla sporej grupy polskich uczniów. Można było przecież rozłożyć jego realizację na kilka lat i obecnie byłaby ona zakończona. Równocześnie można było realnie potraktować wyzwania związane z kształtowaniem możliwości zdalnego nauczania w polskich szkołach, oswajając z nim uczniów i nauczycieli. Niestety, nie czyniono tego kompleksowo i poważnie. W efekcie konieczność prowadzenia zdalnego nauczania przez polskie szkoły okaże się najprawdopodobniej wyzwaniem, z którym część z nich może sobie nie poradzić. W efekcie na zaniedbaniach dorosłych najbardziej ucierpią uczniowie, szczególnie ci ze środowisk o niskim statusie edukacyjno-społecznym. Nie można nie zauważyć, że w tym okresie zweryfikowane zostaną również efekty prowadzenia zajęć z elementów informatyki w naszych szkołach. Nie tylko w kontekście posiadania przez uczniów odpowiednich umiejętności, umożliwiających im pełne uczestnictwo w zdalnym nauczaniu, ale również w kontekście korzystania przez nich z dostępnych w internecie, otwartych zasobów edukacyjnych.

Zdalne nauczanie wymaga od nauczycieli nie tylko posiadania odpowiedniej wiedzy i umiejętności, ale również dużego zaangażowania w tworzenie materiałów dydaktycznych, przydatnych w tej formie edukacji. Praca nad takimi materiałami wymaga dużo czasu i dobrej znajomości uczniów, aby miały one kształt najbardziej przyjazny dla dzieci. W istocie pracując zdalnie z uczniami nauczyciel musi poświęcić na to więcej czasu niż w przypadku tradycyjnej, bezpośredniej formy nauczania. Skutecznie z tym wyzwaniem zmierzą się najprawdopodobniej nauczyciele, którzy nie boją się tworzenia i stosowania autorskich rozwiązań programowych. Można się obawiać, że nauczyciele ograniczający się do odtwórczego realizowania podstawy programowej pozostaną w obszarze schematu nauczania dotychczas przez siebie stosowanego. Z sygnałów płynących ze szkół wynika, że wielu z nich ogranicza się do przekazywania uczniom zadań do rozwiązania i zagadnień do samodzielnego opanowania. Taka postawa nauczycieli mocno irytuje rodziców, gdyż zdalne nauczanie przez nauczycieli zamienia się w edukację domową, w której nauczycielem staje się mama lub tata.

Obecny okres to także szczególny sprawdzian dla nauczycieli pełniących funkcję wychowawców klasy. Ich zadania związane z opieką nad uczniami swojej klasy nabierają teraz nowego wymiaru. To właśnie oni powinni posiadać najlepszą wiedzę o uczniach swojej klasy, o ich sytuacji materialnej, również o ich możliwościach korzystania ze zdalnej edukacji. Równocześnie powinni oni koordynować pracę nauczycieli uczących w prowadzonych przez nich klasach, czuwając nad systematycznością ich pracy z uczniami, jak również nad rozsądnym obarczaniem uczniów edukacyjnymi obowiązkami, uzyskując w tych działaniach wsparcie dyrektora placówki. Poza tym poprowadzenie przez nich zdalnych zajęć wychowawczych w czasie rzeczywistym byłoby dla wielu uczniów i ich rodziców sygnałem autentycznego bycia wychowawcy z uczniami w każdych warunkach.

Dzisiaj w początkowym okresie obowiązkowego zdalnego nauczania niemożliwa jest realna ocena jego skuteczności i efektywności. Trzeba jednak podkreślić, że ogromne znaczenie mieć będzie rzetelna analiza tego nowego edukacyjnego doświadczenia i podjęcie w przyszłości (nieodległej) działań, które sprawią, że zdalne nauczanie stanie się naturalnym uzupełnieniem nauczania tradycyjnego i doprowadzenie do stanu, w którym każdy polski uczeń będzie dysponował własnym komputerem z dostępem do internetu.