Masowo przyjeżdżający do Zakopanego na święta Bożego Narodzenia, na powitanie Nowego Roku oraz na ferie zimowe turyści z całej Polski, a także z wielu innych krajów często podkreślają, że chcą odetchnąć pod Tatrami świeżym powietrzem.

REKLAMA

Większość z nich nie zdaje sobie zapewne sprawy, że równie dobrze mogliby szukać czystego powietrza na Śląsku lub w słynącym ze smogu Krakowie. Zakopane należy bowiem do najbardziej zanieczyszczonych pyłami zawieszonymi miast w Polsce. Wiszącą nad nim prawie przez całą zimę (wyjątkami są dni, w których atmosferę trochę oczyszcza wiatr halny) chmurę dymów najlepiej widać z tatrzańskich szczytów, szczególnie z Giewontu i z Kasprowego Wierchu.

Tradycyjnie najgorzej jest pod Gubałówką oraz w okolicach polany Szymoszkowej, gdzie jeżdżą liczni narciarze i snowboardziści, najczęściej nieświadomi tego, co tam wdychają.

Według danych Małopolskiego Inspektoratu Ochrony Środowiska zawartość pyłu zawieszonego w powietrzu w Zakopanem regularnie przekracza kilka razy normę 50 mikrogramów na metr sześcienny, co skutkuje problemami z oddychaniem i zwiększoną podatnością na choroby płuc.

Dawniej przyjeżdżano pod Tatry dla ratowania zdrowia i nabrania sił, czemu sprzyjało krystaliczne, górskie powietrze. Od kilkunastu lat wizyta w Zakopanem powinna być ograniczana do jednego, najwyżej dwóch dni, podobnie jak w Krakowie. Najlepiej zaś spędzać cały dzień nie w samym mieście, ale w górach i to jak najwyżej, co nie jest jednak w zimie bezpieczne.