Jest taka stara afrykańska przypowieść o tym, jak skorpion chciał przeprawić się przez rzekę. Ponieważ nie umiał pływać, poprosił żabę, aby wzięła go na plecy. Ta obawiała się jednak, że skorpion ukąsi ją, ale przekonana przez niego, iż gdyby tak postąpił, z pewnością utonąłby razem z nią w nurtach rzeki, zgodziła się wziąć nietypowego pasażera.

REKLAMA

Na środku rzeki skorpion śmiertelnie ugryzł żabę, która tonąc zapytała go, dlaczego postąpił tak nielogicznie. On odpowiedział jej, że taką ma naturę, więc nie mógł się powstrzymać.

Ta mądra opowiastka nasunęła mi się na myśl w związku z ostatnim incydentem, którego bohaterem był Janusz Korwin-Mikke policzkujący Michała Boniego.

Osiągnąwszy ogromny sukces w wyborach do europarlamentu, przywódca Kongresu Nowej Prawicy powinien powstrzymać swój barwny język oraz nazbyt wyraziste gesty, zrezygnować z ekscentrycznych zachowań i pokazać polskiej opinii publicznej, że potrafi być poważnym politykiem, a nie tylko kpiarzem. Nawet jeżeli większość obserwatorów sceny politycznej oczekuje od niego głównie (może wręcz wyłącznie) błazenady, to teraz ma on znakomitą okazję, aby przekonać ich i potencjalnych wyborców, że umie zapanować nad sobą, klarownie i rzeczowo przedstawić swoje poglądy, poszerzając dzięki temu elektorat z myślą o krajowych wyborach parlamentarnych. Działając w ten sposób wytrąciłby broń wielu krytykom i politycznym przeciwnikom czyhającym na kolejne erupcje jego sugestywnych sformułowań oraz radykalnych gestów.

Zamiast przyjąć postawę statecznego męża stanu Korwin-Mikke kontynuuje jednak dotychczasową metodę uprawiania polityki, która nie przysporzy mu raczej nowych zwolenników. Inaczej traktuje się bowiem pewne zachowania w kampanii wyborczej (muszą one być na tyle wyraziste, aby kandydat dał się zapamiętać), a inaczej po uzyskaniu mandatu. Warto wtedy udowodnić wyborcom, że potrafi się powściągnąć emocje i zmieścić w ramach powszechnie przyjętych konwencji.

Janusz Korwin-Mikke pokazuje nam, że ta sztuka jest mu całkiem obca, postanowił więc pozostać skorpionem, bo taką ma naturę i nie potrafi (nie chce?) jej zmienić. Warto, aby dla dobra własnego i swojej partii przypomniał sobie przytoczoną wyżej afrykańską przypowieść.