Kiedy prowadziłem w latach 1975-87 szczep harcerski "Żurawie", zawsze starałem się organizować letnie obozy w sierpniu. Wprawdzie poranki, wieczory i noce są w tym miesiącu chłodniejsze niż w lipcu, ale taki wybór dyktowany był trzema ważnymi datami z historii Polski w XX wieku, wokół których można było znakomicie organizować pracę wychowawczą, ponieważ każda z nich wiązała się w jakiś sposób z harcerstwem.

REKLAMA

Ponieważ obozy zaczynały się zawsze z końcem lipca, pierwszym poważnym wyzwaniem był 1 sierpnia, czyli rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Przygotowywaliśmy na ten dzień specjalne ognisko, często poprzedzane leśnym Apelem Poległych, w którym padały nazwiska bohaterów Szarych Szeregów, a więc osób szczególnie bliskich młodym ludziom w harcerskich mundurach.

O Powstaniu mówiło się w szkołach, więcej wysiłku programowego trzeba było natomiast włożyć w odpowiednie obchody rocznicy wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej, o którym to wydarzeniu milczały lub traktowały je zdawkowo szkolne podręczniki. Na szczęście nawet najmłodsze "Żurawie" posiadały odpowiednią wiedzę na ten temat, bo sporo mówiło się o "Kadrówce" w pracy śródrocznej, spotykaliśmy się także z mieszkającym w Krakowie legionistami ze śp. pułkownikiem Józefem Herzogiem na czele, braliśmy udział w patriotycznych manifestacjach. 6 sierpnia nie był więc obcą datą dla moich druhen i druhów. Mocno podkreślaliśmy w trakcie jego obchodów udział pierwszych polskich harcerzy w ruchu strzeleckim i w Legionach Józefa Piłsudskiego.

Wojna 1920 roku była najbardziej przemilczaną w peerelowskim systemie edukacji kartą historyczną. Ponieważ 15 sierpnia przypadał jednak pod koniec obozu, można było nadrobić te zaległości podczas obozowych gawęd i szkoleń. Do znanych już piosenek legionowych dochodziły szczególnie lubiane przez młodzież "żurawiejki". Kiedy moi przełożeni robili mi wyrzuty z powodu śpiewania tak nieprzyzwoitych wersów, zawsze odpowiadałem, że komu jak komu, ale "Żurawiom" najbardziej pasują właśnie "żurawiejki", a co mniej cenzuralne z nich pomijamy. Nie mogło również zabraknąć przywoływania znaczącego udziału polskich skautów w zmaganiach z bolszewikami.

I tak płynęły nam obozowe dni wyznaczane patriotycznym rytmem, ale bez przesady. Doskonale wiedziałem bowiem, że nie mogę zamęczyć swoich podwładnych narodową martyrologią i trzeba ją umiejętnie dozować w harcerskim wychowaniu. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy pamiętają tamte czasy i tamte sierpniowe obozy "Żurawi" wspominają je dzisiaj równie miło jak ja.

harcmistrz Jerzy Bukowski

Harcerz Rzeczypospolitej