Rząd Ewy Kopacz staje przed pierwszym poważnym wyzwaniem w stosunkach polsko-rosyjskich. Jestem bardzo ciekawy, jak sobie z nim poradzi i czy bezkompromisowo stanie w obronie naszej racji stanu.

REKLAMA

Jak poinformowało radio RMF FM, założone dwa lata temu dekretem Władimira Putina i kierowane przez ministra kultury Federacji Rosyjskiej Władimira Medinskiego Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne rozpoczęło publiczną zbiórkę pieniędzy na pomnik "Zamęczonych w polskich obozach śmierci". Miałby on stanąć na krakowskim cmentarzu Rakowickim, gdzie pochowano ponad 1200 czerwonoarmistów z około 60 tysięcy (zdaniem władz Towarzystwa) zmarłych w obozie jenieckim w pobliskim Dąbiu po wojnie w 1920 roku. Rosjanie mają już gotowy projekt pomnika i zwrócili się do władz Krakowa z prośbą o wydanie zgody na postawienie go we wskazanym przez siebie miejscu.

Mam nadzieję, że na to dawno już zdemaskowane przy historyków kłamstwo, jakoby Polacy morzyli głodem i z premedytacją w okrutny sposób mordowali z początkiem lat 20. ubiegłego wieku wziętych do niewoli krasnoarmiejców w zdecydowany sposób odpowie nie tylko prezydent Krakowa profesor Jacek Majchrowski (który w 1997 roku przeniósł spod Barbakanu na kwaterę wojskowa cmentarza Rakowickiego pomnik Armii Czerwonej i otaczające go groby kilkunastu jej żołnierzy), ale także władze państwowe.

Warto przypomnieć, że polsko-rosyjska komisja historyków oszacowała liczbę zmarłych jeńców na 18, a nie 60 tysięcy, a powodem ich śmierci były tyfus, inne choroby, niedożywienie i ogólna słaba kondycja fizyczna. Rosjanie nigdy nie przestrzegali powszechnie przyjętych na całym świecie standardów dotyczących traktowania własnych żołnierzy, którzy często dopiero w niewoli mogli się porządnie najeść i podleczyć. Z oczywistych względów nie wszyscy zdążyli wydobrzeć i stąd wysoka śmiertelność w obozach jenieckich.

Użycie przez Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne określenia "polskie obozy śmierci" jest niebywałym skandalem wymagającym natychmiastowej reakcji naszych władz, podobnie jak na kłamstwo oświęcimskie.

Trzeba też przypomnieć, że Polacy pieczołowicie, zgodnie z narodową i chrześcijańską tradycją dbają o cmentarze wojskowe żołnierzy różnych narodowości, także z armii, które niosły nam zniewolenie. Rosjanie zachowują się natomiast jak typowi azjatyccy despoci: widząc czyjąś delikatność i dobrą wolę, traktują je jako przejaw słabości i narzucają mu swoje barbarzyńskie zasady. Ostatnio coraz częściej podnoszą larum, że znieważamy lub likwidujemy ich pomniki, najwyraźniej postanowili więc wziąć odwet, wykazując się skrajną arogancją i bezczelnością.

Oczekuję szybkiej i zdecydowanej odpowiedzi ministra spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny, a może nawet premier Ewy Kopacz. Jeśli przemilczą tę sprawę i będą udawać, że nie ma problemu, postąpią niezgodnie z polską racją stanu.