13 grudnia ubiegłego roku minister obrony narodowej Antoni Macierewicz zadeklarował że wkrótce zdegraduje Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka, o co od dawna zabiega Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.

REKLAMA

Podejmujemy kroki prawne mające na celu odebranie stopni wojskowych zarówno panu Jaruzelskiemu jak i panu Kiszczakowi. Zbrodniarze odpowiedzialni za działanie zbrojne przeciwko własnemu narodowymi nie zasłużyli na to, by nosić te stopnie wojskowe. Czcimy ludzi takich jak Kukliński, czy Karski, którzy zostali awansowani do stopnia generała, a równocześnie takie stopnie szanujemy i akceptujemy u ludzi, którzy popełnili nie tylko zdradę, ale i zbrodnię. Ci, którzy popełnili zbrodnię powinni być pozbawieni stopni. Ja wobec Jaruzelskiego nie używałbym sformułowania: generał. Zasłużył na potępienie przez historię i społeczeństwo - mówił wówczas Macierewicz.

Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", sprawa utknęła w martwym punkcie. Z odpowiedzi otrzymanej przez gazetę od rzeczniczki MON major Anny Pęzioł-Wójtowicz wynika, że powróciły argumenty natury prawnej, czyli potrzeba dokonania zmian w ustawie o powszechnym obowiązku obrony, a na razie nikt nie śpieszy się, by je wprowadzić.

Obecnie zdegradować żołnierza, oficera, czy generała można tylko na mocy prawomocnego wyroku sądowego. Zgodnie z brzmieniem paragrafu 2. artykułu 327. kodeksu karnego to sąd może bowiem orzec degradację osoby, która w chwili popełnienia czynu zabronionego była żołnierzem (chociażby przestałaby nim być w chwili orzekania) w razie skazania za przestępstwo umyślne, jeżeli rodzaj czynu, sposób i okoliczności jego popełnienia pozwalają przyjąć, że sprawca utracił właściwości wymagane do posiadania stopnia wojskowego, a zwłaszcza w wypadku działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

W tym kontekście warto przypomnieć, że Sąd Okręgowy w Warszawie uznał w styczniu 2012 roku, iż stan wojenny w Polsce nielegalnie wprowadził 13 grudnia 1981 roku związek przestępczy o charakterze zbrojnym pod kierunkiem Wojciecha Jaruzelskiego. Wprawdzie on sam został wyłączony z tego procesu z uwagi na zły stan zdrowia, ale nigdy nie wypierał się swojej roli i wielokrotnie twierdził, że jest gotów wziąć odpowiedzialność na siebie.

Sąd podkreślił, że ten związek miał swoją strukturę, przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego trwały od marca 1981 roku, a na jego czele niewątpliwie stał gen. Jaruzelski. Potwierdził również, że - co wynika z wyroku Trybunału Konstytucyjnego - dekrety i uchwała o wprowadzeniu stanu wojennego podjęta przez Radę Państwa 12 grudnia 1981 roku były nielegalne.

Jedynym skazanym został w tym procesie gen. Kiszczak, który usłyszał wyrok 4 lat pozbawienia wolności. Na mocy przysługującego mu prawa do amnestii wyrok zmniejszono o połowę, a kara 2 lat więzienia została zawieszona na okres próby 5 lat.

Rozmawiając 11 listopada ub.r. w Belwederze z ministrem obrony narodowej zaproponowałem mu wykorzystanie tego wyroku. Fakt, że gen. Jaruzelski stał na czele zbrojnej organizacji uznanej przez sąd niepodległej Rzeczypospolitej za przestępczą powinien być bowiem wystarczający dla wszczęcia procedury degradacyjnej wobec niego, nawet jeżeli nie poniósł indywidualnej odpowiedzialności, a gen. Kiszczak został skazany. Być może ten argument przekonał szefa MON i dlatego wypowiedział się on tak jednoznacznie 13 grudnia.

Kilka dni później portal internetowy tygodnika "Polityka" poinformował, że resort obrony w trybie pilnym pracuje nad przepisami, które umożliwią degradowanie żołnierzy służących w wojsku w okresie PRL i na początku III RP.

Według proponowanych przepisów minister obrony narodowej mógłby samodzielnie decydować o degradacjach do stopnia pułkownika włącznie, a w przypadku generałów i admirałów uczyni to Prezydent RP na jego wniosek.

W cytowanym przez portal uzasadnieniu czytamy m.in.:

"Powyższa zmiana pozbawienia stopni wojskowych żołnierzy niebędących w czynnej służbie wojskowej lub już nieżyjących pozwoli na zadośćuczynienie społeczeństwa polskiego i stanowić będzie symboliczne rozliczenie epoki Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, którzy m.in. swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu".

Trudno powiedzieć, czy w MON nadal trwają prace legislacyjne w tej materii.

Gdyby zaś pominąć kwestie prawne, to mamy już jeden precedens: prezydent Lech Wałęsa zdegradował w 1991 roku nigdy nie osądzonego za swoje zbrodnie Naczelnego Prokuratora Wojskowego w latach 1950-56 generała brygady Stanisława Zarako-Zarakowskiego.