Ale wstyd! Znowu okazaliśmy się w Polsce, a konkretnie w Małopolsce Europejczykami drugiej kategorii, a może nawet gorszego sortu. Postęp przegrał walkę z zacofaniem, a polityczne słuszniactwo (political correctness) musiało uznać wyższość zapyziałego, obskuranckiego Sądu Rejonowego w Bochni.

REKLAMA

To, co zrobił tam ostatnio skład orzekający, przekracza wszelkie granice tolerancji: odrzucił skargę pary mężczyzn z Krakowa, którym Urząd Stanu Cywilnego w tym również powszechnie znanym z klerykalizmu i wstecznictwa jego mieszkańców, urzędników oraz polityków mieście odmówił zawarcia związku małżeńskiego! Na nic zdały się uczone, prowadzone ze znakomitym wyczuciem ducha czasu wywody adwokata bezskutecznie powołującego się na prawo międzynarodowe oraz na wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, którego światła wykładnia w tej materii nie przekonuje tylko najbardziej upartych ciemnogrodzian.

Wykształcony na którymś z polskich uniwersytetów (a wiadomo przecież, że żadnego z nich nie ma w pierwszej pięćsetce światowych uczelni) sędzia Rafał Rosiak cynicznie i z wyraźną satysfakcją podkreślił, że w tej sprawie pierwszeństwo ma polskie prawo, powołując się w dodatku na artykuł 18. Konstytucji RP, w którym zapisano, że małżeństwo stanowi związek osób różnej płci i tylko takie znajduje się pod opieką państwa.

Czyż ten prowincjonalny sędzia nie powinien odroczyć tak ważnej sprawy i zasięgnąć opinii Trybunału Konstytucyjnego? A może jego prezes profesor Andrzej Rzepliński, który jest znanym koryfeuszem postępu w dziele interpretowania ustawy zasadniczej, zintepretowałby ten wołający o pomstę do nieba (gdzie zgodnie zasiadają Bóg Ojciec i Bóg Matka, bo jakżeby mogło być inaczej?) artykuł zgodnie z najnowszymi cywilizacyjnymi trendami, a nie z powiatowymi mrzonkami? Dlaczego sędzia Rosiak poważył się podnieść rękę na wolność bez granic, jaką głosił już pół wieku temu czołowy europejski filozof Jean Paul Sartre? Czy nie boi się, że mu tę rękę odetnie homoseksualne lobby razem ze skandalicznym zapisem w Konstytucji RP?

Nie dziwię się, że niedoszłe małżeństwo - a taki związek jest przecież podstawową komórką społeczną, o którą winno dbać nowoczesne państwo - było zdruzgotane tym nieludzkim wyrokiem i zapowiedziało złożenie odwołania od niego, a gdyby i sąd wyższej instancji w tym pełnym pogardy dla postępu kraju okazał się siedliskiem średniowiecznych miazmatów skierowanie skargi do ETPC, bo "są jeszcze sędziowie w Berlinie", pardon, "w Strasburgu".

Jakże piękna, godna i wzruszająca jest ich deklaracja, że nie chodzi im tylko o osobiste szczęście, ale chcą utorować drogę walki dla wszystkich par homoseksualnych w Polsce, a także dla przyszłych pokoleń. Widocznie dobrze zapamiętali światłe słowa pani profesor Moniki Płatek, która stwierdziła kiedyś publicznie, że w wielu krajach w związkach jednopłciowych rodzi się tyle samo dzieci, a niekiedy nawet więcej, niż w różnopłciowych. Niechże więc żenią się i mnożą geje oraz lesbijki - najlepsza i najbardziej rozwojowa część społeczeństwa, a nikomu niech nie przychodzi do głowy zapytać, jak mają robić to drugie, bo to jest wyłącznie ich sprawa.

Takie barbarzyństwo prawne jakim wykazał się Sąd Rejonowy w Bochni nie może zatriumfować w naszym kraju na dłuższą metę. Jeśli zajdzie taka potrzeba, znowu zaprosimy do Polski Komisję Wenecką, aby zaprowadziła nad Wisłą porządek zgodny z prawem międzynarodowym, które zapewnia każdemu człowiekowi prawo do poszanowania dla życia prywatnego i rodzinnego, zakazując wszelkiej dyskryminacji.

A sędzia Rosiak ma napisać pod nadzorem Roberta Biedronia sto razy ręcznie i dużymi literami: "Niech żyje polityczne słuszniactwo!".