Krakowsko-warszawski salon z nieskrywanym rozczarowaniem i z widocznym smutkiem przyjął informację o tym, że następcą księdza kardynała Stanisława Dziwisza na stolicy świętego Stanisława został wyznaczony przez papieża Franciszka łódzki arcybiskup Marek Jędraszewski, którego domorośli intelektualiści uznają za konserwatywnego, skostniałego w swoich poglądach i wstecznego w myśleniu hierarchę.

Krakowsko-warszawski salon z nieskrywanym rozczarowaniem i z widocznym smutkiem przyjął informację o tym, że następcą księdza kardynała Stanisława Dziwisza na stolicy świętego Stanisława został wyznaczony przez papieża Franciszka łódzki arcybiskup Marek Jędraszewski, którego domorośli intelektualiści uznają za konserwatywnego, skostniałego w swoich poglądach i wstecznego w myśleniu hierarchę.
Abp Marek Jędraszewski /Grzegorz Michałowski /PAP

Przecieram oczy ze zdumienia, czytając tak niemądre opinie i nie wierzę własnym uszom, wysłuchując utyskiwań i żalów, zwłaszcza w środowisku rozkochanych w śp. ks. profesorze Józefie Tischnerze krakowskich "postępowych katolików". Jakże to: człowiek, którego recenzentem pracy habilitacyjnej i wielkim autorytetem naukowym był "filozoficzny baca", a cała jego kariera akademicka łączyła się ze sposobem myślenia autora "Sporu o człowieka" ma być niegodnym zaufania podwawelskiej elity kościelnym autokratą?

Jeśli prześledzić dorobek abp. Jędraszewskiego, to już tytuły jego prac magisterskiej, doktorskiej i habilitacyjnej wskazują, że należy on do głównych reprezentantów filozofii dialogu (spotkania), która w Polsce rozkwitła właśnie pod Wawelem i nadal ma się w tym miejscu nieźle. Dlaczego więc z góry błędnie zakładać, że koryfeusz myśli dialogicznej miałby w swej duszpasterskiej praktyce łamać jej zasady, nie dopuszczać do głosu rozsądnych polemistów, nie szanować cudzych opinii?

Czyżby krytycy nowego metropolity krakowskiego zapomnieli o tak fundamentalnych pojęciach z zakresu tego nurtu myśli współczesnej jak otwieranie bliźnim kredytu zaufania, wezwanie do odpowiedzi, gotowość do wspólnego rozważania ważnych problemów, tworzenie wspólnoty w oparciu o wysokie wartości, ale także bezkompromisowość w zasadniczych sprawach? A może obawiają się raczej tego, że abp Jędraszewski okaże się zupełnie innym człowiekiem niż oni go przedstawiają opinii publicznej i wyjdą wtedy na niezbyt rozgarniętych oraz mało pojętnych uczniów swojego mistrza, ks. prof. Tischnera?

Na ich miejscu spokojnie i z dobrą wolą poczekałbym na pierwsze słowa, a zwłaszcza na decyzje nowego arcybiskupa krakowskiego, bo przecież powiedziane jest w Biblii: "po owocach poznacie ich".