Grupa Młodzieży Wszechpolskiej oraz kibiców Legii Warszawa odwiedziła zamieszkałego na warszawskiej Saskiej Kępie nie ukaranego do dzisiaj zabójcy majora Antoniego Żubryda-"Zucha" Jerzego Vaulina vel Wolena, który nigdy nie poniósł za ten czyn odpowiedzialności i rozdała jego sąsiadom ulotki informacyjne o nim - poinformowała Telewizja Republika.

            Mjr Żubryd to jedna z legendarnych postaci zbrojnego podziemia niepodległościowego po II wojnie światowej. Dowodził Samodzielnym Batalionem Operacyjnym Narodowych Sił Zbrojnych na terenie powiatów leskiego, sanockiego i brzozowskiego.

            24 października 1946 roku we wsi Malinówka został zamordowany strzałem w plecy przez swojego podkomendnego, którego kilka miesięcy wcześniej zwerbował Urząd Bezpieczeństwa. Vaulin zastrzelił też żonę Żubryda Janinę, która była w 8. miesiącu ciąży.       Zabójca współpracował z organami bezpieczeństwa PRL pod pseudonimami "Mewa" i "Moskit" aż do 1968 roku.

            "Znając również numer mieszkania tej kanalii, udaliśmy się tam. Zastaliśmy Wolena w mieszkaniu, który raczej nie spodziewał się tego typu wizyty. Nie potrafił zbyt wiele powiedzieć na swoją obronę i wystraszony zamknął drzwi, dlatego skupiliśmy się na odwiedzeniu jego sąsiadów i dalszym informowaniu okolicznych mieszkańców" - napisali w zamieszczonej na Facebooku relacji uczestnicy akcji, którzy uważają się za ideowych spadkobierców NSZ mających obowiązek pamiętać o bohaterach i piętnować ich oprawców.     - Jeśli sądy III RP nie potrafią skazać winnych, to zadbajmy chociaż o to, by sąsiedzi wiedzieli, że mają po sąsiedzku mordercę, który nie dość, że zabił ciężarną kobietę, to na dodatek twierdzi: "nie czuję pokuty, jest to moje największe bojowe przeżycie, zakończone zwycięstwem". Dla nas nie ma przedawnień. Bóg go osądzi, ale my zadbamy o to, by żyjący wiedzieli o nim już teraz. Wszak już raz musiał zmieniać miejsce zamieszkania - powiedzieli Telewizji Republika.

            Bardzo podoba mi się ta akcja. Przypomina mi analogiczną, zorganizowaną z początkiem lat 90. przez Ligę Republikańską pod krakowskim blokiem, w którym mieszkał zmarły już pułkownik Stanisław Wałach. To on jako szef Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Nowym Sączu dowodził akcją, w wyniku której został ciężko ranny i pojmany w Ostrowsku mjr Józef Kuraś-"Ogień". Późniejszy zastępca Komendantów Wojewódzkich Milicji Obywatelskiej do spraw Służby Bezpieczeństwa w Białymstoku i w Krakowie zamknął przed nami (uczestniczyłem w tej pikiecie) drzwi i okno, ale też rozrzuciliśmy ulotki z informacją o nim i zorganizowaliśmy na miejscu konferencję prasową.

            Trzeba regularnie powtarzać takie manifestacje pod domami komunistycznych zbrodniarzy, którzy uniknęli osądzenia przez wymiar sprawiedliwości III Rzeczypospolitej lub cynicznie nie stawiają się przed nim z powodu złego stanu zdrowia, jak choćby gen. Czesław Kiszczak ignorujący kolejne wezwania na badania lekarskie mające przesądzić, czy może uczestniczyć w rozprawie apelacyjnej w sprawie stanu wojennego, a jednocześnie często fotografowany przez gazety podczas zakupów i pracy na mazurskiej działce.