Marszałkowi Sejmu Radosławowi Sikorskiemu najwyraźniej pomyliła się rzeczywistość z filmową fikcją. Poinformował bowiem na dzisiejszym briefingu prasowym, że Sejm uczci w piątek minutą ciszy zmarłego kilka dni temu aktora Stanisława Mikulskiego.

            Pomijam już fakt, że Sikorski zawsze deklarował się jako antykomunista, a odtwórca roli majora sowieckich służb specjalnych i porucznika/kapitana Abwehry Stanisława Kolickiego vel Hansa Klossa w zakłamanym historycznie peerelowskim serialu "Stawka większa niż życie" zasłynął z wiernopoddańczych hołdów wobec komunistycznego reżimu, popierając m.in. wprowadzenie stanu wojennego.

            Istota rzeczy tkwi w tym, ze parlament niepodległego państwa powinien zachowywać powagę, której strzec ma obowiązek właśnie marszałek. Czcić minutą ciszy można więc w Sejmie bądź w Senacie wyłącznie największych rodaków, którzy zasłynęli bohaterstwem lub ofiarną pracą dla polskiej racji stanu.

            Ponieważ śp. Stanisław Mikulski nie spełnia żadnego z tych kryteriów, mam nadzieję na zmianę przez marszałka Sikorskiego pochopnie powziętej decyzji. Liczę też w tej materii na Prezydium Sejmu i na Konwent Seniorów