Logiczna odpowiedź na to pytanie powinna brzmieć: tych, którzy je sypali. Zazwyczaj bywa zaś tak, że te wielkie ziemne pomniki (w prasłowiańskich czasach mające charakter kurhanów, czyli gigantycznych mogił sławnych władców) wznosił "cały naród" rękami setek tysięcy swych przedstawicieli.

Tak właśnie powstały wszystkie cztery krakowskie kopce: Krakusa, Wandy, Tadeusza Kościuszki i Józefa Piłsudskiego. O tym, w jaki sposób zbudowano pierwszy z wymienionych najlepiej świadczy tradycyjny, ludowy zwyczaj, zwany "rękawką", a mający przypominać, że nasi praprzodkowie uczcili swego ukochanego księcia nosząc ziemię na jego mogiłę właśnie w rękawach. Minęło wiele wieków i w podobny sposób wzniesiono dwa najmłodsze kopce w podwawelskim grodzie: Kościuszki - od 15 września 1820 do 25 października 1823 roku na wzgórzu Świętej Bronisławy oraz Piłsudskiego - od 6 sierpnia 1934 do 9 lipca 1937 roku na Sowińcu w Lesie Wolskim. Jedynymi narzędziami były wówczas taczki, łopaty, kilofy i ubijaki ziemi, a w szlachetne dzieło budowy angażowały się szerokie kręgi społeczne.

Początkowo nikt nie miał wątpliwości, że kopce są własnością narodu, czyli - w sensie formalno-prawnym - państwa. Po przemianach polityczno-społecznych przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku ten drugi, najmłodszy, skomunalizowano, czyli ówczesny wojewoda krakowski Tadeusz Piekarz przekazał go we władanie zarządowi gminy miasta Krakowa.

Teraz podobny wniosek przygotował wojewoda małopolski Jerzy Miller: teren, na którym stoi kopiec "naczelnika w sukmanie" (u jego podnóża mieści się siedziba Radia RMF FM)  ma zostać formalnie przekazany miastu.

Cytat

Kopiec Kościuszki to symbol ogólnopolski, a nie regionalny i pieczę nad nim winno mieć państwo, a nie lokalny samorząd.

Taka zmiana nie podoba się jednak sprawującemu opiekę nad tym zabytkiem kultury materialnej narodu Komitetowi Kopca Kościuszki, także prezydent Krakowa profesor Jacek Majchrowski nie jest zachwycony perspektywą wzięcia na utrzymanie obiektu, który wciąż wymaga remontów i inwestycji.

Jest jeszcze jeden, prestiżowy aspekt tej sprawy: prezes Komitetu prof. Mieczysław Rokosz obawia się, że przekazanie kopca władzom miasta będzie stanowić obniżenie jego rangi. Jest to bowiem symbol ogólnopolski, a nie regionalny i pieczę nad nim winno mieć państwo, a nie lokalny samorząd.  

O tym, ile kosztuje bieżące utrzymanie nietypowego pomnika (nie mówiąc już o jego remontach) wie równie dobrze prof. Rokosz, jak i piszący te słowa przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego przy Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. Doskonale zdaję sobie sprawę, z jak dużym wysiłkiem finansowym wiąże się opieka nad polską Mogiłą Mogił (tak określa się kopiec Piłsudskiego z racji złożenia w nim kilku tysięcy ziem z pól bitewnych i miejsc kaźni Polaków), a teraz prezydent i skarbnik miasta będą musieli "wziąć na garnuszek" równie drogi obiekt.

W tej kwestii będą jeszcze na pewno prowadzone rozmowy między wojewodą a prezydentem, w których ważny głos powinien mieć również Komitet Kopca Kościuszki jako najlepiej zorientowany we wszystkich sprawach dotyczących opieki nad wzniesioną wysiłkiem całego narodu symboliczną mogiłą przywódcy powstania z 1794 roku.