„Rzeczpospolita” dowiedziała się, że przygotowany w Ministerstwie Obrony Narodowej pod kierunkiem jego poprzedniego szefa Antoniego Macierewicza projekt ustawy, która pozwoliłaby pozbawić stopni wojskowych generałów i oficerów Wojska Polskiego działających w latach 1944-1989 w interesie zniewalającego Polskę Związku Sowieckiego przeciwko swoim rodakom nie zostanie przekazany do Sejmu przez Mariusza Błaszczaka.

„Rzeczpospolita” dowiedziała się, że przygotowany w Ministerstwie Obrony Narodowej pod kierunkiem jego poprzedniego szefa Antoniego Macierewicza projekt ustawy, która pozwoliłaby pozbawić stopni wojskowych generałów i oficerów Wojska Polskiego działających w latach 1944-1989 w interesie zniewalającego Polskę Związku Sowieckiego przeciwko swoim rodakom nie zostanie przekazany do Sejmu przez Mariusza Błaszczaka.
Wojciech Jaruzelski na zdj. z 2009 roku /Bogdan Borowiak /PAP

Anonimowi politycy Prawa i Sprawiedliwości powiedzieli dziennikarce gazety, że nie ma obecnie takiej woli politycznej, zwłaszcza że Macierewicz "poszedł za daleko", a obecnie stracił wpływy w kierownictwie partii.

"W listopadzie 2017 r. zakończyły się konsultacje projektu ustawy, która pozwoliłaby zdegradować m.in. PRL-owskich generałów. Projekt ten miał pozwolić <na zadośćuczynienie społeczeństwu polskiemu> i <symboliczne rozliczenie epoki Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej>. Jednak od trzech miesięcy nic w tej sprawie się nie dzieje. I - jak twierdzą nasze źródła ustawa albo zostanie gruntownie zmieniona, albo pójdzie do kosza" - czytamy w "Rz".

Wszystko zaczęło się od apeli kierowanych do kolejnych Prezydentów RP i ministrów obrony narodowej przez Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie o jednoczesne awansowanie do stopnia generała brygady oraz zaliczenie w poczet kawalerów Orderu Orła Białego śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego i pozbawienie stopnia generalskiego oraz Orderu Virtuti Militari gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

Byłoby to symboliczne rozliczenie epoki PRL i wyraźne wskazanie rodakom - zwłaszcza młodym - kto był kim w naszej najnowszej historii. Sam Jaruzelski powiedział kiedyś: "jeśli uznamy Kuklińskiego za bohatera, to znaczy, że my wszyscy jesteśmy zdrajcami". Wyjątkowo przyznaję rację dyktatorowi stanu wojennego, ale z zastrzeżeniem, że przez "my wszyscy" należy rozumieć nie całość w większości patriotycznej kadry oficerskiej WP w okresie PRL, a jedynie jego ścisłe kierownictwo całkowicie zaprzedane Sowietom i gotowe przelewać polską krew w imię imperialnych interesów Kremla, co zdarzyło się w 1970 oraz w 1981 roku.

Od 11 listopada 2016 roku Ryszard Kukliński jest już pośmiertnie generałem brygady. Skoro niepodległa Rzeczpospolita tak godnie uhonorowała jednego ze swoich najdzielniejszych oficerów, to najwyższy już czas, aby generalskie i oficerskie szlify oraz odznaczenia państwowe utracili zaprzańcy, którzy dobrowolnie zaprzedali się wrogiemu Polsce mocarstwu na jego rozkaz zniewalając, mordując, prześladując, represjonując swoich rodaków.

Były minister Macierewicz podzielił to przekonanie i wkrótce po awansie generalskim płk. Kuklińskiego powiedział:

- Podejmujemy kroki prawne mające na celu odebranie stopni wojskowych zarówno panu Jaruzelskiemu jak i panu Kiszczakowi. Zbrodniarze odpowiedzialni za działanie zbrojne przeciwko własnemu narodowi nie zasłużyli na to, by nosić te stopnie wojskowe. Czcimy ludzi takich jak Kukliński, czy Karski, którzy zostali awansowani do stopnia generała, a równocześnie takie stopnie szanujemy i akceptujemy u ludzi, którzy popełnili nie tylko zdradę, ale i zbrodnię. Ci, którzy popełnili zbrodnię powinni być pozbawieni stopni. Ja wobec Jaruzelskiego nie używałbym sformułowania: generał. Zasłużył na potępienie przez historię i społeczeństwo.

Macierewicz poszedł jednak dalej, bo oprócz generałów Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka postanowił objąć projektem ustawy wszystkie osoby, które "pełniły służbę wojskową na rzecz totalitarnego państwa i swoją postawą sprzeniewierzyły się polskiej racji stanu", co nie spodobało się nawet niektórym politykom PiS. Ostro zaprotestowały także organizacje skupiające byłych żołnierzy z okresu PRL, które określiły projekt ustawy jako "akt zemsty politycznej o charakterze represyjnym"

Być może były szef resoru obrony przesadził, bo o wiele łatwiej byłoby pozbawić stopni tylko członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (m.in. Jaruzelskiego i Kiszczaka) uznanych  w 2012 roku prawomocnym wyrokiem sądowym za związek przestępczy o charakterze zbrojnym oraz osoby wcześniej skazane za ewidentne działania przeciw Żołnierzom Niezłomnym, aniżeli brać się za cały korpus generalski i oficerski ludowego Wojska Polskiego.

"Obecnie nie ma możliwości pozbawienia stopnia wojskowego pośmiertnie - może go utracić wyłącznie żołnierz pełniący czynną służbę wojskową. Decyduje o tym sąd, a żołnierz musi być skazany za przestępstwo umyślne, które popełnił jako żołnierz. Po konsultacjach MON m.in. doprecyzował, że zdegradowani mogą zostać ci, którzy <przyczynili się do utrzymywania lub podtrzymywania reżimu komunistycznego>, a opinię będzie wystawiał IPN. Pod naporem krytyki zdecydowano się również usunąć nazwiska Kiszczaka i Jaruzelskiego z uzasadnienia do projektu. O pozbawieniu stopnia generała i admirała zdecyduje prezydent" - napisała "Rzeczpospolita".

Minister Mariusz Błaszczak nie powinien wyrzucić tego projektu do kosza, ani też schować na dno szuflady, ale zlecić swoim prawnikom prace nad nim w tym duchu, w jakim wypowiadało się wspomniane wyżej Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie wspierane przez wiele środowisk patriotycznych z całej Polski. Wystarczy pozbawić stopni wojskowych członków WRON oraz tych sowieckich bandytów w polskich mundurach, którzy z bronią w ręku lub zza biurek walczyli z antykomunistycznym podziemiem zbrojnym po 1944 roku.

Takich działań wymaga szacunek dla racji stanu niepodległej Rzeczypospolitej i dla narodowych imponderabiliów.