Tak można najkrócej podsumować obecną sytuację w rządzie i w Platformie Obywatelskiej miesiąc przed wyborami.

Tak można najkrócej podsumować obecną sytuację w rządzie i w Platformie Obywatelskiej miesiąc przed wyborami.
Premier Ewa Kopacz i wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski w samolocie rządowym /Radek Pietruszka /PAP

Politycy tej partii prześcigają się w nieudolności, swoimi wypowiedziami wprowadzają totalny chaos i bałagan, odstręczając dotychczasowych wyborców. Nie ufają sobie, toczą zaciekłe walki frakcyjne, nie zważając na opłakane dla ich ugrupowania skutki tych nieodpowiedzialnych poczynań. Nie potrafią wykrzesać z siebie energii, zagubili umiejętności propagandowe, z których zawsze słynęli, wysyłają sprzeczne komunikaty medialne w wielu kwestiach.

Nie wykazując wiary w wyborczy triumf walczą już tylko o przetrwanie na scenie politycznej, czyli o mandaty parlamentarne dające im immunitety. Doskonale zdają sobie bowiem sprawę, że jeśli władzę obejmie po 25 października Zjednoczona Prawica, czyli de facto Prawo i Sprawiedliwość w dowolnej konfiguracji koalicyjnej bądź nawet samodzielnie, wielu z nich mogą czekać nie tylko ławy opozycyjne, ale także ławy oskarżonych w sądach.

Mimo tak niemiłej perspektywy nie potrafią jednak zewrzeć szeregów, odłożyć na bok wzajemnych pretensji, wykazać się solidarnością i polityczną mądrością. Czyżby pogodzili się już z klęską, chociaż nie jest ona jeszcze przecież wcale przesądzona? Zawsze przegrywa jednak ten, kto nie wierzy w zwycięstwo.