Piorun poraził turystów, którzy w czasie burzy znaleźli się pod krzyżem na Giewoncie. Na szczęście przeżyli. Jednak pod datą 15 sierpnia w "Księdze wypraw TOPR" znajdujemy dwa tragiczne wpisy. Pierwszy z nich dotyczy tragedii na Giewoncie z 1937 roku - zginęły 4 osoby. Drugi - dramatu na Świnicy, najtragiczniejszego w historii Tatr wypadku będącego następstwem uderzenia pioruna. Śmierć poniosło 6 osób.

15 sierpnia 1937 roku. Od uderzenia pioruna w szczyt Giewontu zginęły 4 osoby, a 13 zostało rannych. Na miejscu zginęli Jan Mróz, kobziarz z Poronina, Kazimierz Bania, który sprzedawał ciastka na szczycie i Leopold Schlonvogt. Brat tego ostatniego, Eugeniusz, siłą rażenia został odrzucony na odległość 50 metrów. Zmarł w szpitalu kilkanaście dni później.

Opis tego dramatycznego wydarzenia znaleźć można w "Księdze wypraw TOPR". Po dojściu na szczyt Giewontu członkom ekspedycji (ratownikom - przyp. jl) przedstawił się następujący widok: w oddaleniu ok. 10 metrów od krzyża leżały doszczętnie zwęglone zwłoki (…) stykające się plecami. Po przeciwległej stronie leżały już zimne zwłoki sprzedawcy ciastek Kazimierza Bani. Siłą powstałego prądu powietrza przy wyładowaniu elektryczności rzucony został dr Erwin Schlonvogt ok. 50 metrów ku południowi(…) Oprócz trzech zabitych i jednej osoby ciężko rannej porażonych przez piorun zostało 13 osób.

Ostatecznie naliczono 130 osób poranionych i kontuzjowanych. Nawet Ci, którzy bezpośrednio nie ucierpieli w wyniku uderzenia pioruna, byli w ciężkim szoku. Ratownicy znajdowali ludzi pochowanych w żlebach i między kamieniami. Niektórych trzeba było odrywać siłą. W książce "W stronę Pysznej" znajdujemy informację, że poszukiwania ofiar paniki trwały do późnych godzin nocnych. Wykorzystano m. in. silne reflektory ze stacji kolejki na Myślenickich Turniach, którymi oświetlano zbocza Giewontu.

15 sierpnia 1939 roku. Tego dnia doszło do najtragiczniejszego wypadku w Tatrach będącego następstwem uderzenia pioruna. W pogodny dzień na Świnicy zebrało się kilkadziesiąt osób. Nagle nad szczyt napłynęła chmura. Chwilę później piorun uderzył w szczyt. Huk poruszył kamienną lawinę. Wśród turystów wybuchła panika. Zginęło 6 osób. Była to grupa żydowskiej młodzieży w wieku 18-20 lat oraz jej opiekun 23-letni Hersz Jaffe z Rzeszowa. Dwie osoby zginęły na miejscu, kolejne dwie w szpitalu. Ostatnie dwie ofiary znaleziono w żlebach. W wyniku wyładowania i paniki kilka osób odniosło obrażenia - 5 cięższe, 10 lżejsze - pisze Józef Nyka.

"Nad Tatrou sa blýska, hromy divo bijú" (słow. Nad Tatrami się błyska, gromy dziko biją) - tak brzmią pierwsze słowa słowackiego hymnu. Warto o tym pamiętać przed wyruszeniem w góry.