Maj 2011 roku zaczął się od mocnego akcentu - śmierci Osamy bin Ladena. Kończy się równie mocnym, choć nie tak spektakularnym medialnie zatrzymaniem gen. Ratko Mladicia. Serb najpewniej wkrótce stanie przed trybunałem w Hadze. Tam czeka na niego oskarżenie o zbrodnie przeciw ludzkości m. in. w Srebrenicy. Przy tej okazji warto przypomnieć historię człowieka, który osobiści brał udział w masakrze i przyznał się do zastrzelenia około 70 cywilów. O Srebrenicy warto też pamiętać, bo zachodnie demokracje nie mają w tej sprawie czystego sumienia.

Cieszę się, że Mladić stanie przed trybunałem w Hadze. Czeka go sprawiedliwy proces, o czym przekonało się wielu oskarżonych. Oskarżonymi byli, i wciąż są, przedstawiciele wszystkich stron konfliktu: Serbowie, Bośniacy i Chorwaci. Dowodzący jak i szeregowcy.

***

Do tych drugich należał bośniacki Chorwat Drażen Erdemović. Gdy wybuchła wojna, miał 22 lata. Służył w chorwackiej armii w oblężonym Vukowarze. Gdy miasto padło, wrócił do Bośni. Marzył o wyjeździe na Zachód, ale potrzebował pieniędzy. Zajął się szmuglowaniem uchodźców z Bośni. Wpadł w ręce Serbów i został wcielony do 10. oddziału dywersyjnego Armii Republiki Serbskiej, której dowódcą był gen. Ratko Mladić.

16 lipca Erdemović wraz z 7 kolegami został skierowany do gospodarstwa we wsi Pilica. Przyjeżdżały na nią autobusy z zatrzymanymi w Srebrenicy mężczyznami w wieku od 17 do 60 lat. Erdemović początkowo odmówił udziału w egzekucji, ale nie pozostawiono mu wyboru. Miał albo strzelać, albo stanąć w jednym szeregu z rozstrzeliwanymi.

W trakcie procesu zeznał, że między godziną 10 a 15 na farmę przyjeżdżały autobusy z zatrzymanymi. Bośniacy stawali w szeregu, tyłem do plutonu egzekucyjnego. Część miała związane na plecach ręce. Później członkowie oddziału mieli odmówić rozstrzelania kolejnych 500 osób w domu kultury. Egzekucji z użyciem granatów dokonał inny oddział.

Po masakrze Erdemović wrócił do domu. Dręczony wyrzutami sumienia, wiosną 1996 roku, przyznał się dziennikarce telewizji ABC do udziału w zbrodni. Został zatrzymany przez władze jugosłowiańskie i wydany trybunałowi w Hadze.

W trakcie procesu Erdemović ocenił, że zastrzelił około 70 osób. Niewykluczone, że zawyżył liczbę ofiar. W dokumentach jego sprawy napisano, że na miejscu egzekucji znaleziono 153 ciała. Trzeba podkreślić, że w okolicy Srebrenicy cały czas znajdowane są masowe groby (ostatni pół roku temu). Wiele zwłok najpierw chowano w miejscu egzekucji, potem przenoszono do innych zbiorowych mogił. Prokuratorzy odnaleźli także ślady masakry w domu kultury w Pilicy.

Był pierwszym oskarżonym uczestnikiem wojny w b. Jugosławii, który przyznał się do zarzucanych czynów. Został skazany na 10 lat więzienia. Sąd apelacyjny skrócił mu karę do 5. Ostatecznie w 1999 roku wyszedł na wolność. Zeznawał w procesie Slobodana Milosevicia.

Chcę powiedzieć, że żałuję. Jest mi przykro z powodu wszystkich ofiar, nie tylko tych, których zabiłem wtedy na farmie. Żałuję wszystkich ofiar wojny w Bośni i Hercegowinie bez względu na narodowość - powiedział Erdemović w Hadze.

***

Chciałoby się usłyszeć podobne słowa z ust Mladicia. Nie sądzę jednak, by to uczynił. Skruchy nie okazał też skazany parę tygodni temu chorwacki generał Ante Gotovina. I Mladić, i Gotovina uchodzą za bohaterów w oczach wielu swoich rodaków.

Ale tragedia w Srebrenicy to trudna lekcja dla instytucji międzynarodowych i krajów zachodnich. To ich bierna postawa przyczyniła się do masakry. Dowódca oddziału ONZ w Srebrenicy jest z pewnością tragiczną postacią. Ale mam nadzieję, że już nigdy nie zobaczę gorszącej sceny bratania się wojskowego z demokratycznego kraju z dowódcą, którego żołnierze dopuścili się zbrodni. Po masakrze ze stanowiska specjalnego ONZ ustąpił Tadeusz Mazowiecki. Nie mogę już udawać, że bronię praw człowieka - przyznał.

Polecam lekturę dwóch książek: pierwsza to "Pocztówki z grobu" Emira Suljagicia, który przeżył masakrę oraz "Oni nie skrzywdziliby nawet muchy" Slavenki Drakulić.