Parę dni temu krakowskie środowisko byłych działaczy „Solidarności” i opozycji antykomunistycznej pożegnało na cmentarzu w Krakowie- Batowicach śp. Jacka Skrobotowicza. Urodził się on w 1944 r. w Krakowie. Z wykształcenia był technikiem, ze względów zdrowotnych nie mógł studiować, ale mocno związał się ze środowiskiem studenckim.

Od 1976 r. czynnie uczestniczył w działalności opozycyjnej, współpracując m.in. ze Studenckim Komitetem Solidarności i podziemnymi wydawnictwami, drukującymi "bibułę". W czasie stanu wojennego był za to był internowany w Załężu k. Rzeszowa. Otrzymał zwolnienie z powodu złego stanu zdrowia. Po wyjściu z więzienia zaangażował się w pomoc dla osób represjonowanych przez komunistów. Także w pomoc dla wspólnot "Wiara i Światło", zwanych wspólnotami "Muminkami", które zrzeszały osoby niepełnosprawne intelektualnie oraz ich rodziców i przyjaciół. Jeździł na obozy jako opiekun, bardzo mocno zaprzyjaźnił się z jednym z niepełnosprawnych chłopców z Chrzanowa.

Prowadził bardzo skromne życie, borykając się ustawicznie z problemami tak zdrowotnymi, jak i finansowymi. Nie założył rodziny, nie zrobił żadnej kariery. Z zamiłowania był poetę i malarzem, a przede wszystkim miłośnikiem jazzu. Ostatnio Stowarzyszenie Sieć "Solidarności" przyznała mu medal "Dziękujemy za wolność", który miał odebrać podczas najbliższych uroczystości 3 maja br. Jednak nie dożył tej chwili. Pomimo złego stanu zdrowia pojechał na festiwal "Jazz nad Odrą’ we Wrocławiu, gdzie niespodziewanie zmarł 22 kwietnia br. Ze względu biurokratyczne przepisy prokuratury wrocławskiej (nie chciano wydać ciała  dopóki nie odnajdą się jacykolwiek krewni) został pochowany dopiero po pięciu tygodniach. Na pogrzebie żegnał Jacka jazz w pięknym, nostalgicznym wykonaniu Etana z Kapsztadu, który przyjechał specjalnie na pogrzeb po zakończeniu wrocławskiego festiwalu. W homilii nad urną (ciało zostało skremowane) przytoczyłem fragment Ewangelii o Ośmiu Błogosławieństwach. Do Zmarłego pasuje wiele z tych błogosławieństw, a szczególnie jedno "Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.