Życie bez telefonu komórkowego trudno sobie już właściwie wyobrazić, ale naukowcy niepokoją się nieco, do czego powszechność ich użycia może doprowadzić. Najnowsze wyniki badań pokazują, że w przypadku młodych ludzi, na przykład studentów, bardzo częste rozmowy telefoniczne, to zły znak. Naukowcy Kent State University piszą o tym w najnowszym numerze czasopisma "Computers in Human Behavior".

Badacze z Kent State postanowili sprawdzić, jak "uzależnienie" od smartfonów wpływa na postępy w nauce i samopoczucie studentów uczelni. Do udziału w eksperymencie zaprosili 500 osób z różnych lat studiów, które zgodziły się na monitorowanie wszelkich form komunikacji z pomocą ich smartfonów i udostępniły dane na temat wyników w nauce. Poddano je też badaniom psychologicznym.

Analiza wyników tych badań pokazała, że osoby najczęściej używające swoich smartfonów do komunikacji z rodziną, czy rówieśnikami, miały przeciętnie słabsze wyniki w nauce. Zaobserwowano u nich też wyższy poziom stanów lękowych i niższy poziom ogólnej satysfakcji z życia (szczęścia). Wcześniejsze badania, przeprowadzone przez tę grupę pokazały też, że nadużywanie smartfonów negatywnie wiąże się ze stanem układu krążenia i układu oddechowego badanych.

Naukowcy nie sądzą, by owo częste telefonowanie i SMS-owanie było po prostu objawem problemów. Twierdzą raczej, że to przyczyna, a "komórkowa nadaktywność"  faktycznie potrafi przeszkadzać w nauce i negatywnie wpływać na fizyczne i psychiczne samopoczucie. Dla własnego dobra warto zachować umiar.