Tlenek węgla, cichy zabójca, który wydzielając się z niesprawnych instalacji grzewczych bywa przyczyną wielu tragedii, ma też inne oblicze. Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu w Tel Awiwie pokazują, że w minimalnych ilościach gaz ten może przyczyniać się do... rozwoju miast.

Jak piszą na łamach czasopisma "Environmental Monitoring and Assessment", tlenek węgla działą bowiem na mieszczuchów uspokajająco.

Minimalne ilości tlenku węgla pojawiają się w mieście między innymi w spalinach samochodów, czy dymie z kominów. To niewielkie ilości, nie zagrażające życiu, ale mające zaskakująco duży wpływ na nasz organizm. Badania prowadzone przez izraelskich naukowców pokazały, że tlenek węgla w tak małych stężeniach działa jak narkotyk, zmniejszając stres odczuwany przez mieszkańców miast w związku z hałasem, czy zatłoczeniem.

Badano 36 osób, które przez dwa dni miały odwiedzać najbardziej ruchliwe miejsca Tel Awiwu, jeździć komunikacją miejską, robić zakupy w zatłoczonych centrach handlowych. Monitorowano poziom tlenku węgla w ich krwi, badano samopoczucie, oceniano poziom stresu. Okazało się, że wdychają nawet mniej tlenku węgla, niż przypuszczano, ale już taki minimalny poziom pomaga im się opanować.

Kto wie, może tu leży rozwiązanie zagadki, dlaczego światła wielkiego miasta przyciągają tak mocno.