Przykra sprawa - rzucił premier. Przykra - zgodziła się opinia publiczna. Nie lekceważę jej - ciągnął premier. My też nie - potwierdziła opinia publiczna. O niczym nie wiedziałem - kontynuuje premier. Czyżby? - zdziwiła się opinia publiczna. No może nawet jeśli trochę wiedziałem, to przecież wszystko robimy dla dobra kraju - sondował premier. Tfu - splunęła opinia publiczna.

Rozpaczliwe próby niektórych mediów, by w sobotę nie zauważyć afery taśmowej przejdą zapewne do niesławnej historii III RP, jako przykład pojmowania przez owe media swej misji, interesu kraju i dobra wszystkich jego obywateli. O ile jednak w przypadku wcześniejszych afer rządów Donalda Tuska zawsze udawało się sprawę ostatecznie wyciszyć, tym razem nie jest to już takie proste.

Znaczna część środowiska dziennikarskiego, która nie wyobraża sobie świata po Donaldzie Tusku, musi zrozumieć, że przyjęcie próby złamania konstytucji za owszem, może niezręczną, ale jednak próbę uchronienia kraju przed skutkami krachu finansowego, ma bardzo poważne konsekwencje. Takie oto, że od tej chwili każda władza, nie tylko ta wyperfumowana w eleganckich garniturach, którą tak lubią, ale dowolna, jaka przyjdzie, będzie mogła zrobić w swoim własnym interesie praktycznie wszystko. Choćby wykorzystywać bank centralny do walki z opozycją. Dlaczego? Bo swoimi tekstami i wypowiedziami szanowne dziennikarskie towarzystwo przekonuje nie tylko siebie, ale i znaczącą część opinii publicznej, że cel uświęca środki. A to ostatecznie nie od was, ale od opinii publicznej zależy, co się będzie w kraju działo.

W ciągu ostatnich lat nasze społeczne sumienie i instynkt samozachowawczy były demolowane na różne sposoby, narażanie ich na szwank po raz kolejny nie pozostanie bez wpływu na to, jak Polacy postrzegają swoje państwo. Może i teraz pasuje wam, by obywatele po raz setny przymknęli oko, kiedyś jednak sytuacja się zmieni. Co będzie, jeśli wobec kolejnej władzy okażą się równie wyrozumiali? Ja rozumiem, że dla niektórych przyszłe rządy Prawa i Sprawiedliwości mogą być sennym koszmarem. To ich problem. PiS już rządził, a kiedy nie miał już większości, oddał władzę. Zobaczymy w jakim stylu odda władzę Platforma Donalda Tuska i wtedy porozmawiamy. A kiedyś, po rządach PiS albo zamiast nich mogą przyjść jeszcze inni, rzeczywiście przekonani, że cel uświęca środki, może i naprawdę niebezpieczni. Jak wtedy uda wam się rozpalić obywatelskie wzmożenie i sprzeciw?

Podstawowy problem, jaki dziś mamy, to problem naprawy państwa, które najwyraźniej nie funkcjonuje tak, jak powinno. Kto ma zdrowy rozsądek widzi to już od lat. Teraz mamy dowody, że władza też zdaje sobie z tego sprawę. Trzeba pomóc jej odejść, bo nie daje nadziei na nic dobrego. Najwyższy czas to zauważyć. Ja rozumiem dobrze, że Donald Tusk boi się oddać władzę, ale to jest jego problem i bardzo proszę, by obywateli do tego nie mieszał. Oczekuję, że poda się do dymisji i pomoże nam wszystkim zastanowić się co z tym pasztetem na 25-lecie wolności zrobić.