W poświąteczny poniedziałek stajemy na wadze i zadajemy sobie pytanie, dlaczego. Dlaczego znów zjedliśmy za dużo, a postanowienie, że przy świątecznym stole zachowamy umiar pozostało tylko postanowieniem. Zdaniem naukowców z Teksasu odpowiada za to hormon, grelina.

Do tej pory wiedzieliśmy, że grelina działa, gdy jesteśmy głodni. To za jej sprawą jedzenie wydaje nam się wtedy bardziej apetyczne. Jak pisze w swoim internetowym wydaniu czasopismo "Biological Psychiatry", teraz okazuje się, że ten sam hormon "zacheca nas" do dalszej konsumpcji smakowitych potraw nawet, gdy czujemy się już najedzeni. To za jego sprawą, po obfitym obiedzie wciąż mamy jeszcze ochotę na deser. Potwierdziły to, prowadzone w UT Southwestern Medical Center, badania na myszach, u których mechanizm poszukiwania przyjemności działa podobnie, jak u ludzi. Wygląda na to, że trzeba by jakoś to działanie greliny zablokować. Jeśli nie, wciąż będziemy tracić głowę dla słodyczy i zyskiwać co najwyżej... brzuch.