Pieniądze szczęścia nie dają. To znaczy, szczęścia nie daje nadmiar pieniędzy. Wyniki najnowszych badań, przeprowadzonych przez ekonomistów z University of Warwick i University of Minnesota pokazują, że poczucie szczęścia w danym społeczeństwie rośnie tylko do pewnego poziomu produktu krajowego brutto na osobę. Potem spada. Jak pisze czasopismo "PLOS ONE", ten poziom to około 36 tysięcy dolarów.


Badania pokazują, że rozwój gospodarczy uszczęśliwia nas tylko do pewnego poziomu. O ile mieszkańcy biednych krajów czują się bardziej szczęśliwi z każdym tysiącem dolarów rosnącego PKB, mieszkańcy krajów najbogatszych, bogacąc się nadal, wręcz markotnieją. Nietrudno to wyjaśnić. Wzrost PKB krajów biedniejszych pozwala ich mieszkańcom coraz pełniej zaspokajać potrzeby. Od pewnego momentu jednak ten efekt się kończy, a dalsze bogacenie prowadzi raczej do zwiększania aspiracji i... kreowania nowych potrzeb.

W badaniach brano pod uwagę PKB na osobę ważony parytetem siły nabywczej. Okazuje się, że w krajach o PKB poniżej 6700 dolarów mieszkańcy przyznawali się do najwyższego poziomu szczęścia o 12 procent rzadziej, niż mieszkańcy krajów o PKB na poziomie 18 tysięcy dolarów. Od poziomu PKB rzędu 20400 dolarów do poziomu 54 tysięcy dolarów wzrost poziomu szczęścia był już mniejszy, nie przekraczał dwóch procent. Powyżej 36 tysięcy dolarów zauważono nawet niewielki, ale zauważalny "dołek".

W Polsce PKB na osobę osiągnął poziom około 20 tysięcy dolarów. Mamy więc przed sobą szanse, by się jeszcze ciut, ciut bardziej uszczęśliwić. Trzeba nam jednak pamiętać, że zmiany z każdym kolejnym tysiącem dolarów PKB będą nieznaczne. Pocieszające jest tylko to, że rychłego spadku poziomu zadowolenia w związku z przekroczeniem progu 36 tysięcy dolarów raczej nie musimy się obawiać.