„Chcemy pokazywać, jak działa świat. Przynosimy kawałki rzeczywistości, wyjmujemy pojedyncze mechanizmy, które rządzą naturą i próbujemy je pokazać w najbardziej wyrafinowanej formie” – mówi, o nowej stałej ekspozycji „Nowy świat w ruchu”, gość „Dania do Myślenia” w RMF Classic, mikrobiolożka Marta Fikus-Kryńska z Centrum Nauki Kopernik. Co się zmieniło? Wygląd przestrzeni i eksponatów – tłumaczy gość RMF Classic. „One są dużo bardziej proste, zmieniliśmy ubranka, część eksponatów przerobiliśmy, żeby zjawisko, które pokazują, było bardziej widoczne” – dodaje. FabLab@School? "To laboratorium wytwarzania. Pomysł, który narodził się w USA” – mówi Fikus-Kryńska. Dodaje, że można tam stworzyć różne przedmioty. „To specyficzny projekt, który ma polegać na tym, czy takie metody przekładają się na kompetencje, które nabywają dzieci” – komentuje gość RMF Classic.

REKLAMA

Tomasz Skory: Dzisiaj w Centrum rusza przygotowywana przez ostatnie trzy miesiące stała ekspozycja "Nowy Świat w Ruchu". Ci, którzy kiedykolwiek odwiedzili Centrum wiedzą, że można się spodziewać bardzo intrygującego przedstawienia świata oczami naukowca. Tak dokładniej, to czego się spodziewać? Uchyli pani rąbka, zanim tam wejdziemy?

Dr Marta Fikus-Kryńska: Czego się spodziewać... Tym wszystkim, którzy byli, to ja mogę powiedzieć, że można się spodziewać czegoś innego, mimo, że nazywamy to ciągle "Światem w Ruchu", w zasadzie...

...nazwa została zachowana, więc może po prostu tylko pomalowaliście eksponaty?

Otóż zupełnie nie. Zostajemy w tej samej - nazwijmy to - sferze tematycznej, ale sam sposób przedstawiania tego, co chcemy pokazać, jest zupełnie inny. Myślę, że to jest istotna informacja dla wszystkich, którzy odbierają Centrum bardzo mocno przez pryzmat dużego placu zabaw. Mówią, że właśnie tak wygląda i to jest taka...

...i tak już nie będzie?

Zabawa ciągle zostaje, natomiast przemyśleliśmy, jakie czynniki decydują o tym, na ile nasza publiczność jest w stanie zrozumieć to, co chcemy im powiedzieć. To oznacza, że nie nasza publiczność musi się zmienić, ale my musimy inaczej mówić. To jest właśnie zmiana tego mówienia.

To się sprowadza do tego, że opisy eksponatów są krótsze?

Chcemy pokazywać, jak działa świat. Przenosimy kawałki rzeczywistości, wyjmujemy pojedyncze mechanizmy, które rządzą naturą i próbujemy je pokazać w takiej najbardziej wyrafinowanej formie. W związku z czym, zmieniliśmy dość diametralnie wygląd przestrzeni i samych eksponatów, tych urządzeń, które służą do badania rzeczywistości. One są dużo bardziej proste, ascetyczne. Zmieniliśmy - my to nawet nazwaliśmy "ubrankami" - część tych eksponatów, które mieliśmy, przerobiliśmy tak, żeby zjawisko, które one pokazują, było bardziej widoczne. To właśnie zjawisko i badanie tego, jest w centrum uwagi. Cała przestrzeń - mamy nadzieję, tak chcieliśmy zrobić - wyciszyła się, żeby...

...nie odciągać uwagi od głównych zjawisk, które pokazujecie. To jest trochę zniechęcające, może trochę przekornie powiem, jest osiemdziesiąt eksponatów podzielonych na strefy tematyczne, od których nazw części nastolatków pewnie włos się jeży, bo to są na przykład "drgania i fale", "prąd, magnetyzm", "ciecze, gazy". Brzmi to raczej oschle i raczej nie zachęca do stawania w kolejce.

To nie chodzi o brzmienie tej nazwy. Cały czas funkcjonujemy w takim napięciu między mówieniem, że świat jest ciekawy i fajny i nie dzieli się na fizykę, matematykę, biologię i chemię, tylko świat jest taki, jaki jest i poszczególne dziedziny nauki po prostu próbując go opisać i wytłumaczyć, jak działa. Natomiast istnieje też ta druga perspektywa, gdzie musimy wskazać mniej więcej, jakie sfery tematyczne tutaj można zbadać, musimy użyć tych słów. To jest taki kompromis między ukrywaniem tych trudnych słów...

...jakoś to trzeba było podzielić.

Dokładnie.

Pytałem o zachęcanie, bo Centrum Kopernik przez pięć lat swojego istnienia, których minęło parę miesięcy temu, bardzo dobrze przeszło test intrygowania osiągnięciami nauki, głównie przez sposób przedstawiania, może nie tyle eksponatów, co tematów przez eksponaty. Teraz okazuje się, że jeszcze chcecie skuteczniej to robić. Co to jest FabLab@School?

FabLab, to jest taki pomysł, który narodził się w Stanach Zjednoczonych i to jest skrót od słów "Fabrication Laboratory", czyli laboratorium wytwarzania. To są miejsca, w których można stworzyć jakieś przedmioty metodami, które oprócz zwykłego śrubokręta i młotka, są też takie bardziej nowoczesne urządzenia, jak na przykład wyrzynarka laserowa zaprogramowana w komputerze, czy drukarka 3D. Powstał taki rodzaj miejsca, w którym dostają certyfikat, mają sprzęt i prowadzi się tam różnego rodzaju działalność. Teraz projekt FabLab@School, jest pomysłem Uniwersytetu Stanforda i tak naprawdę służy temu, żeby tego typu laboratoria zakładać w szkołach, żeby dzieci uczyły się, jak produkować różne rzeczy, inna sprawa, co to jest, ale projekt Stanforda zakłada badanie, na ile taka metoda pracy przekłada się na skuteczność uczenia się. Oni badają po prostu, czy to, w jaki sposób dzieci pracują, wpływa na to, że one lepiej to rozumieją i szybciej się uczą.

Czy istnienie jednego w kraju FabLabu, niezależnie od korzyści dla uczestników, może wywołać frustrację u innych dzieci z reszty Polski? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl